Chaos wokół inicjatywy Lewicy. Klub wycofuje się z własnej propozycji
W środę w Sejmie miał być procedowany projekt Lewicy dotyczący dnia wolnego od pracy w Wigilię. Jak donosiły media, propozycja zyskała pozytywną opinię sejmowej komisji, choć pierwotny kształt ustawy uległ zmianie w toku pracy posłów. Dzięki poprawce Koalicji Obywatelskiej, zmiany miałyby wejść w życie dopiero w przyszłym roku. Co więcej, w zamian za dzień wolny 24 grudnia, trzy niedziele przed świętami Bożego Narodzenia miałyby być niedzielami handlowymi.
W odpowiedzi na te zmiany Lewica złożyła autopoprawkę do projektu, która przewidywała, że już w tym roku pracownicy mieliby pracować w Wigilię jedynie do godziny 12.00. Warto przypomnieć, że obecnie pracownicy handlu kończą pracę w ten dzień o godzinie 14.00.
Lewica zmienia zdanie
Jak się okazało, ostatecznie Lewica zrezygnowała z pomysłu ograniczenia czasu pracy w Wigilię do godziny 12.00.
"Poseł Arkadiusz Sikora, wiceprzewodniczący sejmowej komisji gospodarki, poinformował nas, że po konsultacjach poprawka dotycząca pracy w Wigilię do godz. 12. nie zostanie ostatecznie złożona przez Lewicę. Taka decyzja zapadła po posiedzeniu klubu. Ugrupowanie nie popiera też propozycji KO o zwiększeniu liczby niedziel handlowych w grudniu przed świętami" – czytamy na portalu money.pl.
Krytycznie o zamieszaniu wokół nowych przepisów wypowiedzieli w środę w Sejmie politycy partii Razem, OPZZ oraz "Solidarności". Jak wskazali, z dobrego pomysłu inicjatywa przeradza się powoli w legislacyjnego "potworka".
Ustanowienie Wigilii dniem wolnym od pracy od początku spotkało się z krytyką posła Polski 2050 Ryszarda Petru. Bez optymizmu wypowiadał się o nim także minister finansów Andrzej Domański, który w jednym z wywiadów przypomniał, że ten dzień nigdy nie był wolny od pracy.
– Policzyliśmy w Ministerstwie Finansów, że to koszt dla gospodarki na poziomie ok. 4 mld złotych, koszt dla budżetu na poziomie 2 mld 300 mln złotych – powiedział w jednym z wywiadów.