O odwracaniu świata
Omawiając przekonania św. Tomasza z Akwinu w kwestii zła i istnienia Boga zauważyła, że poglądy Akwinaty na temat tego, co jest prawdziwym złem, a co szczęściem zdają się stawiać świat na głowie. W perspektywie tomistycznej, wszystkie popularne ludzkie przeświadczenia dotyczącego tego, co stanowi zło na tym świecie są dokładnym przeciwieństwem tego, co powinniśmy myśleć. Stump przytoczyła, dla podkreślenia powagi sytuacji, zdanie św. Grzegorza Wielkiego (na którego powoływał się Akwinata tłumaczący, że zło jest lekarstwem aplikowanym nam przez Boga), z którego wynika, że chrześcijanie są dotykani złem, bo Bóg dba w ten sposób o ich pomyślność wieczną, zaś dobrzy ludzie obawiają się pomyślności na tym świecie, bo może to sugerować, że nagrodę za dobre czyny otrzymują już teraz, a nie są przeznaczeni do wiekuistej szczęśliwości. W świetle przytoczonych fragmentów można konkludować, że albo Grzegorz Wielki i Tomasz z Akwinu stoją na głowie albo to współczesna ludzkość stanęła na głowie i udaje, że jest inaczej. Podobne myśli nasuwają się, gdy czyta się Edwarda Fesera wyjaśniającego, że nowożytni autorzy znaczącą różnili się od Arystotelesa nie tylko pod względem empirycznych szczegółów, ale też pod kątem całej metafizyki, na czele z odrzucaniem prymatu przyczynowości celowej na korzyść mechanicznych wyjaśnień zjawisk, w których dominuje przyczynowość sprawcza. Ta preferencja nowożytnych nie była, w ujęciu Fesera, motywowana wyższością nowego podejścia metafizycznego, choć nie można odmówić wtedy powstałym naukom przyrodniczym wymiernych sukcesów, lecz praktycznymi interesami – chęcią przeorientowania filozofii i nauki w celu polepszenia materialnego stanu ludzkości. Ludzie starożytności i średniowiecza myśleli bardziej o kontemplowaniu przyrody, odsyłającej ich poza nią samą (ku jej Stwórcy), natomiast nowożytni myślą bardziej o ujarzmianiu przyrody oraz wprowadzaniu nowych technologii. Klasyczna metafizyka głosiła niezmienne istoty, a także ostateczną zasadę rzeczywistości, co nie pasowało nowożytnym, gdyż porządek przez nią umacniany był zdecydowanie konserwatywny i „pozaświatowy”. Natomiast nowa mechanistyczno-matematyczna koncepcja natury była o wiele wygodniejsza dla tych, którzy chcieli, przede wszystkim, poprawiać świat doczesny. Wydaje się, że w tym aspekcie – obrazu świata preferowanego przez daną cywilizację w danym okresie – również mamy do czynienia z czymś na kształt odwrócenia całej wizji świata i stania na głowie po wcześniejszym zwyczajnym stąpaniu po ziemi. O takim staniu przez świat na głowie w dziedzinie epistemologii i próbie powrotu do normalności (rzeczywistości) traktuje nowa książka Wydawnictwa Andegavenum pod tytułem Epistemologia ogólna czyli krytyka poznania. Autorem tej pozycji jest kanonik Roger Verneaux, który specjalizował się w polemice z idealizmem, bo to, jak się zdaje, właśnie ten nurt może być utożsamiany ze „staniem na głowie”, podczas gdy pozostający na marginesie współczesnej myśli filozoficznej realizm w teorii poznania jest normalnością, która przyjmuje rzeczywistość taką jaką ona jest (łącznie z jej nierozstrzygalnymi tajemnicami), a nie ogłasza, że oto umysł ludzki konstruuje rzeczywistość, a więc ma niejako boskie prerogatywy, co jest znamienne dla Kanta i innych autorów idealistycznych.
Immanuel Kant sprawia wrażenie najbardziej kluczowej, obok św. Tomasza z Akwinu, postaci w pracy ks. Verneaux. Jego nazwisko przewija się przez całą książkę, pojawia się nawet w tej części pracy, która jest poświęcona przedstawieniu stanowiska realistycznego w epistemologii. Interesującą ciekawostką jest to, że autor wywodzi od Kanta wszystkie konkurencyjne wobec klasycznej koncepcje prawdy, jakie omawia, czyli idealistyczną, socjologiczną i pragmatystyczną. Idealizm niesie ze sobą błędne przekonania na temat prawdy, ale Roger Verneaux, choć był zaciekłym polemistą, nie był zacietrzewiony i przyznał, że nawet idealizmowi realizm może przypisać jedną zasługę, mianowicie danie asumptu do krytyki własnego stanowiska: „całe dobrodziejstwo, jakie metafizyka tomistyczna może wyciągnąć z zetknięcia się z filozofiami nowożytnymi, polega na zmuszeniu jej do refleksji nad własnymi źródłami i poddaniu ich krytyce, a także na zobowiązaniu jej do pełniejszego i głębszego wyartykułowania swej epistemologii. Tylko tyle i aż tyle”. Verneaux nie odrzucił także możliwości uprawiania swoiście rozumianej fenomenologii, aczkolwiek stwierdził, że Husserl nie zdołał dotrzeć do autentycznej fenomenologii.
Praca Verneaux posiada liczne atuty, jednak zanim je zaprezentuję, pozwolę sobie na wskazanie pewnych, moim zdaniem, drobnych mankamentów. W przeciwieństwie do cytowanej Eleonore Stump, Verneaux bezpośrednio nie omówił problemu, rzekomego w ujęciu tej tomistki, fundacjonalizmu epistemologicznego Tomasza (czyli w skrócie rzecz ujmując, przekonania, że cała wiedza człowieka wywodzi się od pewnych niepodważalnych fundamentów), a także przedstawił logiki wielowartościowe w taki sposób, że czytelnikowi może nasunąć się wniosek, iż w całości wspierają one stanowisko idealistyczne w teorii poznania, co jednak raczej nie jest prawdą, gdyż niektóre z tego rodzaju logik odwołują się do osiągnięć matematyków zajmujących się prawdopodobieństwem, żeby móc odpowiedzieć na zupełnie realistyczne Arystotelesowskie pytania.
Zaletą traktatu Verneaux jest bardzo dobry, przejrzysty układ pracy. Książka jest podzielona na trzy części: pierwsza dotyczy analizy nurtów występujących w epistemologii, druga pojęć, jakimi posługujemy się w krytyce poznania, zaś trzecia prezentuje główne twierdzenia realizmu. Każda z tych części zawiera po pięć rozdziałów. Verneaux dał się poznać na łamach omawianej książki jako wnikliwy i, przede wszystkim, subtelny autor. Imponuje ilość rozmaitych rozróżnień, które ten francuski kanonik przytoczył w omawianiu interesujących go zagadnień. Książka została napisana językiem raczej technicznym, ale takim, który nie sprawia, że ze stronnic traktatu wieje nudą. Wspomniałem, że Verneaux przynajmniej w jednym punkcie doceniał idealizm – pozostaje on asumptem dla filozofii realistycznej do wyostrzenia i lepszego przemyślenia swoich tez. Mimo tego, francuski kanonik pozostał bezkompromisowy wobec idealizmu, krytykując różne, także tomistyczne próby zbudowania mostu między idealizmem a realizmem. Takiego mostu nie ma i nigdy nie będzie, gdyż nie da się przejść od tego, co zaledwie pomyślane do tego, co rzeczywiste. Argumenty na rzecz tej tezy pozostawiam wytrawnemu czytelnikowi do odszukania w książce Rogera Verneaux.
Roger Verneaux, Epistemologia ogólna czyli krytyka poznania, tłum. M. Beściak, Andegavenum 2024, 248 s.