Ulicami Warszawy przeszła Parada Równości. Nie zabrakło polityków i celebrytów
Trasa manifestacji biegła od Ronda ONZ przez Aleję Jana Pawła II, Aleje Jerozolimskie, ulicę Marszałkowską oraz Aleję Solidarności. Od godz. 12 pod Pałacem Kultury i Nauki od strony ul. Marszałkowskiej trwało tzw. Miasteczko Równości. Na wieczór zaplanowano koncert pt. "Oficjalne afterparty", na którym wystąpią m.in. Kisu Min, Sexy Suicide, Alex Palmieri, Lilly Hates Roses i DJ Heights Beats.
W Paradzie licznie uczestniczyli politycy opozycji. Nie zabrakło kandydata PO i Nowoczesnej na prezydenta stolicy, Rafała Trzaskowskiego. Pojawiła się także m. in. aktorka Maja Ostaszewska, która uczestniczy niemalże w każdym tego typu wydarzeniu.
Uczestnicy Parady opowiadają się za "równymi prawami" homoseksualistów, osób biseksualnych oraz transpłciowych. "Żądamy prowadzenia aktywnej polityki antydyskryminacyjnej, dotyczącej wszystkich mniejszości. Żądamy wprowadzenia uregulowań prawnych ułatwiających proces medycznego i prawnego potwierdzenia płci osobom transpłciowym. Żądamy regulacji prawnych w sprawie przestępstw motywowanych nienawiścią i nienawiści wobec osób LGBTQ. Postulujemy rozszerzenie przepisów dotyczących mowy nienawiści o kwestie dotyczące tożsamości płciowej i orientacji seksualnej oraz skuteczne egzekwowanie już istniejących regulacji" – to niektóre z postulatów.
Paradę Równości wsparły m. in. ambasady Stanów Zjednoczonych i Irlandii oraz Komisja Europejska. Specjalną witrynę przygotował też Empik, a koncern Netflix rozmieścił w Warszawie billboardy wyrażające poparcie dla inicjatywy.
Jak co roku, pojawia się spora rzesza krytyków Parady Równości. Wielu twierdzi, że jest to promocja zachowań nienaturalnych i uderzających w tradycyjny model rodziny.