Winnicki ostrzega: Wolne wybory mogą się już nie odbyć
Rząd przyjął uchwałę, na mocny której będzie opatrywał wyroki Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego przypisami mówiącymi o ich "wadliwości". Wcześniej PKW odroczyła obrady w sprawie sprawozdania komitetu PiS do czasu "systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i sędziów biorących udział w orzekaniu tej izby".
Sytuacja robi się niepokojąca. Wielu prawników oraz opozycja alarmują, że mogą być zagrożone przyszłoroczne wybory prezydenckie oraz ich uczciwość.
"Zaczynamy stopniowo docierać do 'momentu sanacyjnego' w naszej współczesnej historii. W Polsce zmienił się ustrój, skończyło się 'demokratyczne państwo prawa', o którym mówi Konstytucja. Niektórzy ten porządek ustrojowy nazywają również demokracją liberalną. Państwo prawa skończyło się od momentu kiedy rząd i inne organy władzy wykonawczej przestały respektować orzeczenia władzy sądowniczej, czyli Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. W tle są inne, nielegalne działania, z przejęciem Prokuratury Krajowej na czele" – wskazuje Robert Winnicki, były poseł i były prezes Ruchu Narodowego.
Koniec demokratycznych wyborów?
"Zostaliśmy więc w 'czystej' demokracji, to znaczy rządach opartych na większości wyłonionej zgodnie z przyjętymi wcześniej procedurami. Demokracja jeszcze trwa, mamy legalnie wybranego Prezydenta, Sejm, Senat i powołaną przez Sejm Radę Ministrów. Od momentu jednak kiedy Państwowa Komisja Wyborcza, większością głosów członków wybranych przez rządzący Centrolew, zaczęła łamać prawo, wybierając sobie te wyroki Sądu Najwyższego, które jej pasują, również drugi, demokratyczny fundament ustroju, zaczął się chwiać. Wolne, uczciwe i przeprowadzone na równych zasadach wybory mogą się już w Polsce nie odbyć" – ostrzega polityk.
Winnicki ocenia, że przez ostatni rok rząd Donalda Tuska "pokazał, że na rządzenie krajem nie ma ani żadnego, rozwojowego pomysłu, ani nie wypracował skutecznych mechanizmów rządzenia, ani nie ma kadr zdolnych dźwigać tę odpowiedzialność". "Jesteśmy więc w epoce chaosu politycznego i prawnego, z którego nasze państwo musi jak najszybciej wyjść. Jedno co wiemy na pewno o rządzących to fakt, że nie są tymi, którzy mogliby Polskę z owego chaosu wyprowadzić. Wyjście z obecnej sytuacji nie odbędzie się w inny sposób niż poprzez narzucenie siłą nowego porządku. Oby, mimo wszystko, była to siła wynikająca z mandatu wyborczego" – podsumowuje były poseł.