Jak firma najbogatszego Niemca zrobiła z polskiego miasta Neapol?
Na jednym z filmów krążących w sieci widać, jak pracownicy firmy odpadowej wrzucają do jednej śmieciarki wszystko jak leci: papier, plastik i frakcję zmieszaną. Aż chciałoby się powiedzieć: PreZero jest tanie, szkoda tyle że nie dla Polaków, a dla niemieckiego właściciela. Proceder, na którym została złapana firma śmieciowa, jest poważny. Zgodnie z polskim prawem mieszanie śmieci jest przestępstwem odpadowym, za które grozi utrata koncesji.
Firma śmieciowa PreZero – podobnie jak sieci dyskontów Lidl i Kaufland należy – do grupy kapitałowej Schwartz należącej do najbogatszego Niemca Dietera Schwarza. Na swojej stronie internetowej chwali się najnowocześniejszymi technologiami służącymi recyklingowi i „wspieraniem rozwoju gospodarki obiegu zamkniętego”. "Odpady traktujemy jak cenne surowce a dzięki innowacyjnym rozwiązaniom możemy ograniczyć niemal do zera ilość tych odpadów, których nie można poddać recyklingowi. To nie tylko nasza praca, ale też zobowiązanie wobec przyszłych pokoleń” – czytamy w serwisie PreZero.
Jednym z miast, w których PreZero od niedawna świadczy usługi komunalne polegające na odbiorze odpadów, jest Zabrze. Jak można wnioskować po serii artykułów, które ukazały się w ostatnich dniach w lokalnych mediach, trudno powiedzieć, że śmieci są tam odbierane z niemiecką precyzją.
"Neapol? Nie, to Zabrze. Zabrze tonie w odpadach. Śmieci walają się po ulicy. Mieszkańcy alarmują", „Śmietniki w całym mieście wyglądają jak pobojowisko”, „To, co dzieje się w Zabrzu mieszkańcy nazywają dramatem. Miasto w śmieciowym chaosie”, „Zabrze w śmieciach. Na ulicach przybywa odpadów” – to tylko kilka tytułów artykułów z ostatnich dni. Wszystkie są zilustrowane galeriami zdjęć śmieci walających się na ulicach, przepełnionych kontenerów, poprzewracanych kubłów. W materiałach mieszkańcy skarżą się, że w całym mieście brakuje pojemników na odpady. A więc to w taki sposób wygląda wdrażanie „najnowocześniejszych technologii” i „innowacyjnych rozwiązań". Swoją drogą, ciekawe, czy firma pana Schwarza podobne standardy stosuje wobec mieszkańców miast niemieckich?
"Zamiast w kubłach, śmieci lądują na ziemi. W Zabrzu mieszkańcy od kilku dni nie mają gdzie wyrzucać śmieci. Stare kubły zostały obrócone do góry nogami i przygotowane do zabrania, a nowych nie ma. Nowa firma, która odpowiada za wywóz śmieci, nie dostarczyła pojemników na czas. Pytanie, gdzie wyrzucić śmieci mieszkańcy zadają sobie od kilku dni, a góry śmieci – rosną" – informowała niedawno TVP Katowice.
"Mieszkańcy Zabrza są oburzeni tym, jak obecnie wygląda gospodarowanie odpadami na terenie miasta. Raz po raz publikują w internecie fotografie wywróconych pojemników, przepełnionych placyków śmieciowych. Nie brakuje też filmów pokazujących proces odbierania odpadów. Pojawiają się pytania o właściwą segregację przy takim procesie odbioru. Do sprawy odnosi się firma zajmująca się wywozem śmieci" – donosiło lokalne Radio Piekary.
Na tym jednak nie koniec. Dwa dni temu na lokalnej grupie na Facebooku „Zabrze dla każdego” ukazał się film pokazujący, w jaki sposób odbierane są śmieci w Zabrzu. Na nagraniu widać, jak pracownicy pakują do śmieciarki wszystko, jak leci: odpady zmieszane komunalne, posegregowane plastiki z żółtego kubła i papier z niebieskiego.
Filmik szybko stał się viralem. Osobny artykuł poświęcił mu piątkowy "Dziennik Zachodni" zaalarmowany przez jednego z mieszkańców. „Jedna śmieciarka odbiera wszystkie frakcje odpadów – i zmieszane i te wysegregowane – i miesza je. W efekcie wszystkie tak odebrane odpady nie będą uznane za posegregowane. Przy takiej zbiórce to wszystko idzie jak krew w piach. Potem Zabrze nie osiągnie wymaganych poziomów recyklingu i miasto będzie musiało płacić kary za to. Na koniec znów podniosą nam opłaty za śmieci. I tak na okrągło (…). Nie zadbali o pojemniki na czas i chcą oszczędzać na zbiórce ładując wszystkie odpady na koniec i tak do jednego ‘wora’. Przecież to oszczędność jak zamiast dwóch czy trzech śmieciarek puści się jedną na wszystko” – cytuje mieszkańca gazeta.
Wywodowi zabrzanina trudno odmówić logiki. Gdyby firma PreZero chciała odbierać śmieci – nomen omen – po niemiecku, musiałaby przysłać cztery osobne ciężarówki: jedną po zmieszane, drugą po plastik, trzecią po papier i czwartą po szkło. Wrzucenie wszystkich frakcji do jednego bębna z całą pewnością jest tańsze dla samej firmy i jej właściciela. Proceder odbywa się jednak kosztem mieszkańców. Jeśli bowiem Zabrze nie spełni unijnych wymogów dotyczących recyklingu, to będzie musiało płacić kary i w efekcie podniesie opłaty dla mieszkańców.
Wypada mieć nadzieję, że odpadowym procederem w Zabrzu zajmą się odpowiednie służby, takie jak choćby WIOŚ. Oby tylko urzędnicy nie przestraszyli się potężnego właściciela niemieckiej firmy i wymierzyli karę z taką surowością, z jaką karzą polskich przedsiębiorców.