Piekło obnaża Tuska: Wykorzystuje ekshumacje do przykrycia serii klęsk
W piątek premier Donald Tusk napisał na swoim koncie na platformie X o "przełomie" w kwestii ekshumacji szczątków Polaków zamordowanych przez UPA. "Jest decyzja o pierwszych ekshumacjach polskich ofiar UPA. Dziękuję ministrom kultury Polski i Ukrainy za dobrą współpracę. Czekamy na kolejne decyzje" – napisał Tusk. Premier nie podał jednak żadnych szczegółów dotyczących decyzji Kijowa. Z kolei jak przekazał w sobotę wiceminister kultury Ukrainy ds. integracji europejskiej Andrij Nadżos, Polska i Ukrainy wymieniły się dokumentami, na podstawie których będą prowadzone prace poszukiwawcze i ekshumacje szczątków ofiar dawnych konfliktów. Polityk podkreślił, że Kijów jest otwarty na współpracę w tej kwestii.
Piekło: Zachowajmy umiar
Były ambasador Polski na Ukrainie (2016-2019 Jana Piekło) sceptycznie patrzy na te wydarzenia. – Rząd Tuska poniósł w ostatnim czasie kilka klęsk wizerunkowych — zaginione miny przeciwpancerne, list w sprawie Netanjahu, zamieszanie wokół decyzji PKW – dlatego stara się to przykryć tematem ekshumacji w Ukrainie – wskazuje w rozmowie z "Faktem".
Jego zdaniem przekazanie list z miejscami poszukiwań i ekshumacji po obu stronach granicy "to próba ucieczki do przodu". – Listy te są powszechnie znane. Sam jako ambasador uczestniczyłem w ich tworzeniu – dodał.
Były dyplomata mówi, że temat ekshumacji nadal stoi w tym samym miejscu, co kilka lat temu. Piekło tłumaczył, że "trudno wymagać od Ukrainy, aby zajmowała się ekshumacjami polskich ofiar, kiedy trwa tam wojna". – Lepiej zachować umiar. Sprawa nie jest jednostronna, bo władze w Kijowie chcą uszanowania ofiar ukraińskich w walce z sowietami. Trzeba pamiętać, że tylko Rosja jest zainteresowana kłótnią Polski i Ukrainy w sprawie Wołynia – podsumował.