Pyton tygrysi grasuje pod Warszawą. Maryla Rodowicz boi się o swoje koty
– Mój jeden kotek spędził noc w ogrodzie i myślałam, że został zjedzony. Ja bardzo uważam, ale kotu jakoś udało się wyjść. Nie boję się tego pytona. Prędzej ja go zjem, niż on mnie. Nie boję się o swoje życie, ale boję się o moje koty – przyznała w rozmowie z tabloidem.
Kilka dni temu nad Wisłą w rejonie miejscowości Gassy pod Warszawą znaleziono wylinkę należącą do sześciometrowego węża. Eksperci twierdzą, że jest to pyton tygrysi, którego ktoś musiał wypuścić na wolność. Gad jest szczególnie niebezpieczny dla małych dzieci i zwierząt. Służby przestrzegają przed spacerami w tej okolicy.