Pierwszy wywiad po klęsce na mundialu. Lewandowski: Nie wszyscy życzą mi dobrze
Kapitan polskiej reprezentacji przyznał, że nieudany mundial traktuje jako "porządną lekcję od życia", zaś na niepowodzenie złożyło się wiele czynników. – Wyprowadziła nas z równowagi kontuzja Kamila Glika, do tego doszło kilka urazów przed mundialem i walka o dobre przygotowanie, źle dobrane personalia w pierwszym meczu i taktyka, która nie funkcjonowała tak, jak byśmy tego chcieli (...) Poświęciłem temu turniejowi całą energię, wszystko było podporządkowane mundialowi, przygotowywałem się w jak najlepszy sposób, a na koniec nie dało to oczekiwanego rezultatu. To najbardziej boli, bo potem nie wiesz, dlaczego tak się stało. Walczysz o występ w mistrzostwach świata, jedziesz, jesteś tam, a na koniec okazuje się, że zrobiłeś rzeczy, które nie dały efektu – powiedział.
"Mam swoje emocje i uczucia"
Lewandowski przypomniał też, że jest kapitanem od kilku lat, a dopiero teraz robi się z tego "nadrzędny problem". – Jest mi przykro. Może nie jestem człowiekiem, który jakoś bardzo to pokazuje, ale mam swoje emocje i uczucia. Wszystko, co słyszę dookoła, nie wpada jednym uchem i wylatuje drugim. Mam reprezentację w sercu i biorę to niepowodzenie mocno do siebie – przyznał.
– Każdy z nas ma problemy, których nie widać na boisku. Wiele osób o tym zapomina. Patrzy na nas przez pryzmat tekstów o nas, okładek, na których jesteśmy, a często nie wie, co naprawdę się dzieje. Niekiedy z tyłu głowy masz problem, ale musisz się odciąć i nie możesz o nim mówić. To cena, jaką płacisz za bycie zawodowym piłkarzem. Ono nie niesie ze sobą tylko przywilejów. Ja nie jestem idealny i nie robię wszystkiego tylko dobrze. Cały czas się uczę, na błędach swoich i innych – stwierdził.
"Nie wszyscy życzą mi dobrze"
Lewandowski zabrał też głos ws. krytyki, jaka na niego spadła. – Widać nie wszyscy życzą mi dobrze. Nawet ci, którzy kiedyś byli blisko (...) Dziwnie czyta się o sobie opinie ludzi, którzy mnie nie znają. Ja bym tak nie potrafił. Jak można oceniać osobę, z którą nie miało się zupełnie kontaktu lub ten kontakt był bardzo znikomy? Buduje się opinię i przedstawia ludziom na zewnątrz. To nie fair. Uderza to w moją rodzinę. Traktuję to jako zwykły hejt. Mam tylko nadzieję, że nie był to materiał inspirowany przez ludzi, którzy przestali mi być przychylni – podsumował.
Kapitan reprezentacji odniósł się też do reklam, w których występowali zawodnicy. – Jest tego sporo, ale nie wszystko wychodzi z mojej inicjatywy. Część reklam kręcimy w ramach indywidualnych kontraktów, ale spora ich część to także kontrakty PZPN, który ma prawa do naszego wizerunku w reprezentacji. Musi wypełnić zobowiązania wobec sponsorów, którzy wykładają środki pozwalające dobrze funkcjonować kadrze (...) W żaden sposób nie koliduje to ze sportem, z przygotowaniem do meczu. To wszystko jest wszystko bardzo precyzyjnie zaplanowane. Przeważnie na dni wolne. Funkcjonuję w ten sposób od wielu lat i dobrze wiem, kiedy mogę coś robić, a kiedy nie – ocenił.
Cały wywiad dostępny w "Przeglądzie Sportowym".