Wizyta Xi Jinpinga w Kambodży. Nadchodzi nowy podział Azji
Pod koniec kwietnia 2025 r. przewodniczący Chin Xi Jinping przybył do Phnom Penh na dwudniową wizytę państwową – pierwszą od 2016 roku. Na lotnisku powitał go król Norodom Sihamoni, a podczas pobytu Xi spotkał się także z premierem Hunem Manetem oraz byłym wieloletnim premierem Hun Senem. W trakcie rozmów ogłoszono zawarcie aż 37 dwustronnych porozumień i memorandum, obejmujących m.in. inwestycje infrastrukturalne, współpracę w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku, a także projekty w dziedzinie edukacji, rolnictwa, zdrowia i turystyki. „Kambodża jest priorytetem w chińskiej dyplomacji sąsiedzkiej. Chiny będą niezachwianie wspierać Kambodżę w utrzymaniu strategicznej autonomii i podążaniu ścieżką rozwoju dostosowaną do warunków krajowych” – zadeklarował Xi w oficjalnym oświadczeniu. Z kolei premier Hun Manet określił Chiny jako „ważnego i niezbędnego przyjaciela” oraz „pierwszorzędnego partnera” swojego kraju. Wizyta zbiegła się z obchodami khmerskiego Nowego Roku, co nadało jej uroczystą oprawę – ulicami stolicy tłumy machały flagami Chin, witając Xi jako bliskiego sojusznika. Chiński przywódca podkreślił „żelazną przyjaźń” łączącą obie nacje i chwalił dotychczasowe chińskie inwestycje, obiecując dalszą pomoc w rozwoju Kambodży.
Chińskie wpływy, baza Ream i implikacje dla Zachodu
Wizyta Xi potwierdziła rosnące znaczenie Kambodży jako kluczowego partnera Chin w Azji Południowo-Wschodniej. Pekin od lat inwestuje miliardy dolarów w kambodżańskie drogi, porty czy elektrownie i jest największym kredytodawcą Phnom Penh. Chiny odpowiadają już za prawie 30% wymiany handlowej Kambodży, a chińskie firmy dominują w sektorach od nieruchomości po kasyna. Ta zależność ekonomiczna przekłada się na polityczną lojalność: Kambodża konsekwentnie popiera stanowiska Pekinu na arenie międzynarodowej (np. politykę „jednych Chin” wobec Tajwanu) i często blokowała krytyczne wobec Chin inicjatywy ASEAN. W Phnom Penh mówi się wręcz o relacji „jak z bratem”, a Xi traktowany jest z honorami należnymi najbliższemu sojusznikowi.
Nieodłącznym wątkiem jest jednak kwestia bazy morskiej Ream nad Zatoką Tajlandzką. Zaledwie dwa tygodnie przed wizytą Xi uroczyście otwarto tam zmodernizowany kompleks wojskowy współfinansowany przez Chiny. Phnom Penh zaprzecza, jakoby pozwoliło Chinom na utworzenie własnej bazy, podkreślając konstytucyjny zakaz stacjonowania obcych sił. Jednak obecność co najmniej setki chińskich marynarzy zaangażowanych w rozbudowę Ream i rozpoczęcie na jej terenie wspólnych ćwiczeń wojskowych Golden Dragon 2025 budzi obawy. Analitycy wskazują, że rozbudowa Ream może dać Pekinowi cenny przyczółek strategiczny – lepszą kontrolę szlaków morskich w regionie Indochin i Morza Południowochińskiego oraz możliwość omijania tradycyjnych „wąskich gardeł” kontrolowanych przez inne państwa (np. cieśniny Singapuru). Dla Chin, dążących do projekcji siły na oceanach, Kambodża stanowi zatem ważny element układanki w rywalizacji mocarstw.
Zacieśnienie relacji chińsko-kambodżańskich wywołuje niepokój na Zachodzie. Waszyngton od dłuższego czasu krytykuje Phnom Penh za autorytarne tendencje – w ostatnich latach USA i UE ograniczyły pomoc rozwojową oraz preferencje handlowe dla Kambodży, protestując przeciw tłumieniu opozycji. W efekcie kraj ten jeszcze mocniej zwrócił się w stronę Pekinu jako głównego sponsora. Teraz Stany Zjednoczone obawiają się, że chińska obecność wojskowa w Ream zagrozi równowadze sił i wolności żeglugi na Morzu Południowochińskim. Rząd USA oficjalnie wyraził „głębokie zaniepokojenie brakiem transparentności” przy rozbudowie bazy, a amerykańscy dowódcy ostrzegają przed możliwością ustanowienia przez Chiny stałej bazy marynarki tuż u progu cieśnin kluczowych dla światowego handlu. Również niektórzy partnerzy z ASEAN patrzą sceptycznie: już wcześniej inne państwa regionu zarzucały Kambodży, że actinguje jako proxy Chin – np. blokując wspólne stanowiska ASEAN w sprawie sporów na Morzu Południowochińskim.
Xi Jinping wyjechał z Kambodży z szeregiem umów i deklaracji przyjaźni, umacniając wpływy Chin w jej „bliższym zagranicznym otoczeniu”. Dla Phnom Penh chińskie wsparcie to szansa na rozwój infrastruktury i ochronę przed naciskami z zewnątrz. Jednak coraz silniejsze powiązanie z Pekinem pogłębia podział na obozy w regionie – wyzwanie dla Zachodu, który rywalizuje o wpływy i wartości. Przyszłość relacji Chiny–Kambodża–Zachód będzie zależeć od tego, czy Kambodży uda się balansować korzyści płynące z „żelaznej” chińskiej przyjaźni z potrzebą utrzymania niezależności i czy Zachód znajdzie sposób, by odpowiedzieć na tę geopolityczną szachownicę.