Iran zaatakował bazę USA w Katarze
"Iran wystrzelił pociski na amerykańską bazę w Katarze. Pracuje obrona przeciwlotnicza. Zobaczymy, czy na tym koniec. Teheran z powodów wizerunkowych musiał odpowiedzieć, ale jeśli zrobi to w sposób ograniczony, być może uniknie amerykańskiej odpowiedzi" – napisał Filip Dąb-Mirowski, ekspert ds. międzynarodowych. W sieci pojawiły się nagrania.
Baza jest główną siedzibą US Centcom (połączone dowództwo bojowe Departamentu Obrony USA). Stacjonują tam także rotacyjnie brytyjscy żołnierze. Wcześniej ostrzegano, że baza Al-Udeid stoi w obliczu "realnego zagrożenia". Baza ta jest największą amerykańską bazą lotniczą na Bliskim Wschodzie.
"Nad stolicą Kataru, Dohą, słychać było eksplozje. Wcześniej ambasada USA w Katarze doradziła Amerykanom, aby poszukali miejsc schronienia" – opisuje Reuters. Iran groził Stanom Zjednoczonym odwetem po tym, jak amerykańskie bombowce zrzuciły w weekend 30-tonowe ładunki wybuchowe na podziemne instalacje nuklearne Iranu. Jednocześnie prezydent Donald Trump otwarcie wspomniał o możliwości upadku irańskiego rządu.
Tymczasem Biały Dom wydał komunikat: "USA ewakuowały cały sprzęt wojskowy z Kataru tydzień temu. Iran zaatakował całkowicie pustą bazę".
Katar wprowadza środki ostrożności
Przed atakiem Katar ogłosił, że podjął decyzję o tymczasowym zawieszeniu ruchu lotniczego w kraju jako "środek ostrożności". "Zgodnie z zobowiązaniem Państwa Katar do zapewnienia bezpieczeństwa swoim obywatelom, mieszkańcom i gościom, odpowiednie władze ogłaszają tymczasowe zawieszenie ruchu lotniczego w przestrzeni powietrznej kraju" – oświadczyło Ministerstwo Spraw Zagranicznych Kataru.
Na krótko przed atakiem, prezydent Iranu Masoud Pezeszkian opublikował na portalu X wymowny wpis: "Nie rozpoczęliśmy wojny, ani o nią nie prosiliśmy; ale nie pozwolimy, aby agresja przeciwko wielkiemu Iranowi pozostała bez odpowiedzi".