Nie molestowała, ale zapłaciła? Inicjatorka akcji "MeToo" tłumaczy się z zarzutów
Asia Argento to włoska aktorka, o której zrobiło się głośno pod koniec 2017 roku, gdy oskarżyła słynnego producenta Harveya Weinsteina o molestowanie. Kobieta stała się jedną z głównych twarzy głośnej akcji "MeToo", w której kobiety opisywały w mediach społecznościowych swoje historie związane z molestowaniem.
Teraz "New York Times" przekonuje, że kilka miesięcy po tym jak Argento oskarżyła Weinsteina, sama została oskarżona przez młodego aktora Jimmy'ego Benneta o napaść seksualną. W ramach ugody kobieta zapłaciła mu 380 tysięcy dolarów.
Dziennikarze "New York Timesa" próbowali się skontaktować z aktorką, ale ta nie odpowiadała na ich pytania. Argnto dopiero teraz, po publikacji artykułu, zdecydowała się zabrać głos w sprawie. W opublikowanym oświadczeniu aktorka twierdzi, że nigdy do żadnego molestowania nie doszło, a niemal 400 tysięcy dolarów zapłaciła jedynie po to, aby uniknąć skandalu.
"Stanowczo zaprzeczam i sprzeciwiam się zawartości artykułu opublikowanego w dzienniku "The New York Times" z dnia 20 sierpnia 2018 r., rozpowszechnianej także w krajowych i międzynarodowych mediach. Jestem głęboko zszokowana i zraniona wiadomościami, które przeczytałam. Absolutnie wszystko jest nieprawdziwe. Nigdy nie miałam żadnych stosunków seksualnych z Bennettem" – zapewnia Argento.
Dziennikarze "NYT" zapewniają, że dotarli do dokumentów potwierdzających zawarcie ugody pomiędzy dwoma aktorami.
Według wspomnianych dokumentów aktorka miała podać nieletniemu Bennetowi alkohol, a następnie uprawiać z nim seks. Dokumentacja zawiera również półnagie zdjęcia pary. Bennet miał stwierdzić, że całe zdarzenie było dla niego szokujące i druzgocąco wpłynęło na jego psychikę.