Migranci szturmują polską granicę. Ostaszewska: Wiele z tych osób to pielęgniarki
Ostaszewska była gościem tegorocznego Festiwalu Góry Literatury, organizowanego przez Fundację Olgi Tokarczuk. Aktorka, znana ze swoich wypowiedzi na temat sytuacji na granicy z Białorusią, postanowiła po raz kolejny podjąć ten temat.
Ostaszewska znów szokuje
Tym razem stwierdziła, że obecnie jest tam "nawet gorzej" niż w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości, a "bezkarność służb" poraża.
– Ja z rozpaczą stwierdzam, że na granicy nie zmieniło się nic, a nawet jest gorzej, bo jest większa bezkarność służb. Ale pamiętajmy, że na granicy polsko-białoruskiej to jest tak naprawdę ciągle, w stosunku do 38 mln Polaków, którzy żyją w tym kraju, garstka – stwierdziła.
Ostaszewska uważa, że do Polski próbują przedostać się nie tylko inżynierowie i lekarze, ale także np. ekonomiści.
– Na ogół w tę podróż wyruszają ci, którzy w ogóle mają marzenia o tym, że można o coś zawalczyć w swoim życiu. Najprostsi ludzie boją się takiej podróży, bo wiedzą, że sobie w niej nie poradzą. Wiele z tych osób to są pielęgniarki, lekarze, ekonomiści. To są osoby, które bardzo by mogły też nam pomóc, albo chcą się szkolić w takim kierunku – powiedziała.
Przypomnijmy, że Maja Ostaszewska zagrała główną rolę w filmie "Zielona granica" Agnieszki Holland. Wcieliła się w postać aktywistki, pomagającej migrantom, przekraczającym nielegalnie granicę polsko-białoruską. Jeszcze w 2021 roku aktorka twierdziła, że państwo polskie łamie prawa człowieka, wysyłając na granicę z Białorusią funkcjonariuszy i żołnierzy "na garstkę głodnych i chorych uchodźców", a hybrydowy atak reżimu Łukaszenki na nasz kraj nazywała "bredniami rządowej telewizji". Ostaszewska nie tylko zagrała aktywistkę wspierającą migrantów, ale również w prywatnym życiu jest zaangażowana w taką działalność.