Dlaczego chrześcijaństwo umiera w Ziemi Świętej?
Dzień wcześniej, 28 lipca, grupa izraelskich osadników wtargnęła do tego położonego na wschód od Ramallah miasteczka, gdzie podpaliła kilka samochodów i pokryła ściany wrogimi, nienawistnymi napisami. Tych ataków na ostatnią chrześcijańską wysepkę jest coraz więcej.
Jeśli ktoś myśli, że apel ten powstrzyma antychrześcijańskie akty przemocy to się myli. Mamy do czynienia z długotrwałym i konsekwentnym procesem rugowania chrześcijan z Izraela. I choćby premier Benjamin Netanjahu zarzekał się i zaprzysięgał, że jego państwo jest dla wyznawców Chrystusa bezpieczne i że tylko tam mogą oni swobodnie praktykować swoją wiarę, prawda jest inna. Wszystkim, którzy chcą zrozumieć jak to się stało, że w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat żywe niegdyś wspólnoty chrześcijańskie w Ziemi Świętej praktycznie wymarły, polecam moją książkę „Mesjasz i Trzecia Świątynia. Herezja chrześcijańskiego syjonizmu, jej wyznawcy i ich wojny”, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Fronda. Dla Czytelników dorzeczy.pl wybrałem fragment, który opisuje ten smutny proces.
XXX
Wierzganie przeciw ościeniowi
Dla współczesnych chrześcijańskich syjonistów cała ta historia chrześcijańskiej Jerozolimy, chrześcijańskiej cywilizacji Palestyny, następnie dzieje wypraw krzyżowych i tęsknota za przywróceniem świętego miasta chrześcijan, którego centrum był zawsze kościół Grobu jest po prostu pozbawiona sensu. Jest daremnym wierzganiem przeciw ościeniowi. Jest, dokładnie tak, jak w oczach ich żydowskich sprzymierzeńców i sojuszników, przykładem uzurpacji. Nic nie obchodzi ich pamięć po chrześcijanach dziesiątkami tysięcy mordowanych przed wiekami. Nie utożsamiają się z płaczącymi mnichami i rozpaczającymi pielgrzymami. Dla nich Jerozolima to miasto żydowskie, bo, przyjmując koncepcję dwóch osobnych planów Boga, jednego dla Kościoła, drugiego dla Izraela, wszystko co ziemskie, co doczesne, co historyczne, oddali w ręce Żydów. Dlatego każda historyczna próba zbudowania Jerozolimy chrześcijańskiej, a taką podejmowali choćby krzyżowcy, jawi się im jako atak na plan Boży.
Nie czują się spadkobiercami ani tych chrześcijan, którzy pierwsi przybyli do Jerozolimy, ani cesarzy, którzy dbali o jej przekształcenie w święte miasto chrześcijan, ani mnichów, biskupów, wodzów i wiernych, którzy w obronie krzyża dali swoje życie, ani wreszcie późniejszych krzyżowców, pragnących od nowa zbudować w miejscu Chrystusa chrześcijańskie królestwo. Chrześcijańscy syjoniści patrzą na historię oczami Żydów i we wszystkich tych usiłowaniach widzą zamach na Boży plan.