Prawnik z UW: "Neosędziowie" powinni zwrócić państwu 500 mln euro
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek chce przeprowadzić zmiany, które sprawią, że sędziowie powołani przez KRS po 2017 roku, tzw. neosędziowie Sądu Najwyższego, których status podważa obecna władza, z własnej kieszeni zwracaliby koszty odszkodowania za "wadliwie" wydawane przez nich wyroki. Chodzi o kwoty przyznawane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawach, gdzie ktoś pozywa państwo polskie. MS planuje, aby wobec tych sędziów składano pozwy regresowe.
"Uważam, że jest to naturalne rozwiązanie. Na państwie polskim spoczywa odpowiedzialność za uzyskanie zwrotu zadośćuczynień, które Polska musiała wypłacić w związku z orzecznictwem Trybunału w Strasburgu. Środki w budżecie Skarbu Państwa pochodzą z podatków płaconych przez obywateli. Zatem w imię obrony wolności i praw tych obywateli państwo ma obowiązek dbać o dyscyplinę finansów publicznych i w tym wypadku dochodzić regresu za działania lub zaniechania osób pełniących obowiązki funkcjonariusza publicznego, nawet jeśli tym funkcjonariuszem nie są" – przekonuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Michał Romanowski. Prawnik mówi, że rozwiązanie to "nie budzi wątpliwości na gruncie ustawy o dyscyplinie finansów publicznych, gdzie regres wobec urzędników jest wprost przewidziany w art. 30."
Prawnik: 500 miliomów euro do zwrotu
"Co ważne, w grę wchodzi też zwrot 500 mln euro kary nałożonej na Polskę za niewykonywanie zabezpieczenia Trybunału Sprawiedliwości UE z lipca 2021 r. w sprawie Izby Dyscyplinarnej oraz tzw. przepisów kagańcowych" – zauważa.
Romanowski mówi, że "wszelkiego typu orzeczenia TSUE, w tym te dotyczące kary za Izbę Dyscyplinarną, są skierowane do państwa polskiego. A państwem polskim są także sądy, czyli każda osoba, która z łańcuchem na piersiach wychodzi na salę sądową".
"W Sądzie Najwyższym jest szereg takich osób, które zignorowały orzeczenie luksemburskiego trybunału. Mimo wydanego zabezpieczenia wychodziły one na salę, orzekały i ponoszą odpowiedzialność za karę nałożoną za to na Polskę. Czas, żeby za to zapłaciły. Odpowiedzialność cywilna bywa bardziej skuteczna niż karna" – podkreśla adwokat.