Mejza pędził 200 km/h. Teraz przeprasza: Nie mam zamiaru pi****yć głupot
Poseł PiS Łukasz Mejza został zatrzymany przez policję. Polityk miał na drodze ekspresowej S3 niemal dwukrotnie przekroczyć dozwoloną prędkość i jechać swoim bmw 200 km/h. Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godz. 10:40 w okolicach Polkowic (woj. dolnośląskie).
Rozgłośnia RMF FM podała, że parlamentarzysta odmówił przyjęcia mandatu w wysokości 2,5 tys. zł, zasłaniając się immunitetem. Teraz funkcjonariusze sporządzą wniosek o jego ukaranie. Potrzebna będzie do tego procedura uchylenia immunitetu przez Sejm.
Kierwiński: Mejza odpowie za barbarzyński rajd
"Niejaki Mejza pędził 200 km/h. Odmówił przyjęcia mandatu. Bo przecież jest posłem... posłem PiS. Nie odpuścimy. Policja zrobiła swoje. Mejza odpowie za ten barbarzyński rajd" – oświadczył za pośrednictwem platformy X minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński.
Do sprawy odniósł się również marszałek Sejmu. – To dziwne, że pan poseł nie skorzystał z prawa do przyjęcia mandatu (...). To oznacza, że wpłynie wniosek o uchylenie immunitetu posła i będziemy ten wniosek procedować jak najszybciej – zadeklarował Szymon Hołownia na konferencji prasowej.
Mejza: Źle się zachowałem. Przepraszam
Głos zabrał także sam Łukasz Mejza. Polityk PiS przyznał, że popełnił błąd i nie zamierza się usprawiedliwiać. – Źle się zachowałem i nie mam zamiaru pie*rzyć głupot, bo nic tego nie tłumaczy. Przepraszam. Taka sytuacja nie powtórzy się więcej – powiedział w rozmowie z Radiem Zet.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości argumentował, że nie przyjął mandatu, ponieważ spieszył się na lotnisko. – Jeśli będzie taka możliwość prawna, ureguluję ten mandat od razu, a jeśli nie, zrzeknę się immunitetu i poniosę pełną odpowiedzialność, bo jestem charakternym gościem, a nie jakimś Grodzkim, który będzie się chował za immunitetem – stwierdził.