"Dla migrantów są różne usługi, ale nie dla nas". Rozpacz mieszkańców Lampedusy
Zdaniem mieszkańców “władze włoskie poświęcają ogromne środki na ratowanie i obsługę nowo przybyłych, podczas gdy zaniedbują potrzeby samej wyspy “ – skrawka wapiennej skały i zarośli, położonego bliżej Afryki Północnej niż Włoch.
Oto krytyczne głosy niektórych z nich. – Leon XIV nie przyjeżdża do nas. Przyjeżdża do migrantów — mówi 81-letni były hydraulik, siedząc na ławce przy głównej ulicy jedynego miasteczka na wyspie. – Kiedy papież przyjedzie, okaże solidarność z migrantami i będzie wspominał tych, którzy zginęli na morzu. Ale nikt nie pamięta o nas, nikt nie wspomina wszystkich rybaków z wyspy, którzy stracili życie — dodaje emeryt, który wieczorami lubi śpiewać neapolitańskie i sycylijskie piosenki przyjaciołom.
– Nie mamy tu lekarzy. Nie mamy szpitala. Uchodźcy mają Czerwony Krzyż – a my mamy tylko czarny krzyż przy naszych nazwiskach. Dla migrantów są różne usługi, ale nie dla nas, mieszkańców wyspy. Niezależnie od tego, czy przypływają w małej, czy dużej liczbie, problemy Lampedusy nigdy nie są rozwiązywane – mówi inny mieszkaniec.
W dziesięciominutowym nagraniu wideo z 12 września, papież Leon XIV pozdrowił mieszkańców Lampedusy "z daleka”, ale wyraził nadzieję, że wkrótce spotka się z nimi "osobiście”. Podziękował im za gościnność wobec uchodźców i migrantów, chwaląc "wszystkich, którzy, często niezauważeni, okazali i wciąż okazują uśmiech tym, którzy przeżyli swoją desperacką podróż nadziei”.
Rozpacz mieszkańców Lampedusy
Jednak wśród części mieszkańców uśmiechy są towarem deficytowym po dwóch dekadach napływu migrantów. Ta zapowiedziana wizyta też nie spotyka się tam z gorącym aplauzem. – Czujemy się całkowicie opuszczeni. Nie tylko przez władze wyspy, ale też przez rząd regionu Sycylii, rząd w Rzymie i Unię Europejską. Napływ migrantów to jak rzeka, która nigdy nie przestaje płynąć. A mimo to otrzymujemy bardzo mało wsparcia. Kobieta w ciąży nie może urodzić dziecka na Lampedusie. Musi polecieć na Sycylię. To samo, jeśli ktoś złamie nogę czy rękę i trzeba założyć gips. To absurd – mówi Liliana, prowadząca wypożyczalnię samochodów i skuterów.
Według reportera z “The Telgeraph” poczucie zaniedbania jest tu namacalne. Jedyna droga okrążająca wyspę przypomina slalom między niebezpiecznymi dziurami.
Woda z kranu nie nadaje się do picia, bezpieczna jest tylko butelkowana. Poza sezonem turystycznym nie dostarcza się tu żadnych gazet. Śmieci i plastik zalegają wszędzie, wzdłuż kamiennych murków, na nieużytkach i w maleńkich poletkach, gdzie kozy skubią wysuszone krzewy.
Do tej pory w tym roku do Włoch przybyło 55 000 migrantów i uchodźców, z czego około 75 proc. dotarło właśnie na Lampedusę, położoną zaledwie 80 mil od wybrzeży Tunezji. To duża liczba, ale znacznie mniejsza niż w 2023 roku, kiedy w tym samym okresie odnotowano 140 000 przybyszów. Spadek ten jest głównie wynikiem porozumień, jakie rząd włoski zawarł z Libią i Tunezją.
Meloni walczy z nielegalnymi migrantami
Premier włoskiego rządu Giorgia Meloni zobowiązała się zwalczać gangi przemytników ludzi i przyspieszyć tempo deportacji. Papież, głoszący ducha gościnności i akceptacji, znajduje się więc w sprzeczności z premier Meloni, która niegdyś wzywała do "morskiej blokady” włoskich wybrzeży.
Od czasu objęcia przez nią władzy w 2022 roku Włochy przeznaczyły setki milionów euro dla obu północnoafrykańskich krajów w ramach pomocy, handlu i rozwoju, w zamian za wzmocnienie ich straży przybrzeżnej i blokowanie wypływu łodzi z migrantami.
Polityka ta jest wysoce kontrowersyjna. Libijska straż przybrzeżna jest oskarżana o ostrzeliwanie łodzi z migrantami i statków organizacji humanitarnych, jednak pod względem liczbowym wydaje się skuteczna.
– W tym roku do Włoch z Tunezji dotarło zaledwie 3 000 migrantów. To spadek o 77 procent w porównaniu z ubiegłym rokiem. Ale za to z Libii nastąpił wzrost o 51 proc. Kiedy zamyka się jedną trasę, otwiera się inna, często dłuższa i bardziej niebezpieczna I ludzie wciąż przybywają – powiedział rzecznik Międzynarodowej Organizacja ds. Migracji (IOM).
"Ludzie wciąż przybywają"
Francesca Saccomandi z organizacji pozarządowej “Mediterranean Hope”, pomagającej migrantom na wyspie, mówi: “Ludzie wciąż przypływają, mniej z Tunezji, więcej z Libii. Ludzi deportuje się z Tunezji i oni trafiają do Libii. Łodzie odpływają z libijskich portów Tobruk, Sabratha i Trypolis. Widzimy wielu ludzi z Rogu Afryki: Somalijczyków, Erytrejczyków, Etiopczyków i Sudańczyków. Bardzo wielu z tych miejsc. Są też Banglijczycy, Egipcjanie i liczni mieszkańcy Afryki Subsaharyjskiej. Ludzie, którzy nie mają bezpiecznych i realnych możliwości, aby dostać się do Europy nadal znajdują sposoby, by tu dotrzeć. I nigdy nie przestaną próbować".
Po tylu latach przyjmowanie migrantów na Lampedusie jest już dobrze zorganizowane. Łodzie migrantów są przechwytywane na morzu przez włoską straż przybrzeżną, Guardia di Finanza (policję graniczną i celną) lub Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej – Frontex. Są przyprowadzane do betonowego nabrzeża w porcie Lampedusy, gdzie ludzie wysiadają obok zatopionych wraków innych łodzi migrantów, często niebieskich, z arabskimi napisami na kadłubach.
Nieco dalej w porcie stoi rząd łodzi turystycznych o nazwach takich jak Baby III, Sweet Caroline czy Pearl of the Sea, które zabierają urlopowiczów na wyprawy nurkowe do pobliskich zatoczek i plaż.
To surrealistyczne zestawienie dwóch światów, zmęczonych, przerażonych migrantów uciekających przed nędzą i przemocą oraz opalonych turystów, którzy jeżdżą po wyspie miniaturowymi samochodzikami i schodzą na Rabbit Beach, półksiężycowatą plażę o białym piasku, uznawaną za jedną z najpiękniejszych na świecie.
– Ważne jest, by te dwa światy były od siebie oddzielone, bo wyspa żyje z turystyki i rybołówstwa – powiedział jeden z policjantów, obserwując najnowszą grupę migrantów schodzących z pokładu. A jeszcze inny mieszkaniec dodał "obawiamy się, że niemal ciągła obecność migrantów może zniechęcić turystów do przyjazdu na Lampedusę. Wyspiarze czują się opuszczeni. Spotkałem kiedyś biskupa z Burundi, kiedy odwiedził wyspę. Pamiętam, że po spędzeniu tu kilku dni odwrócił się do mnie i powiedział: `Jesteście Afryką Europy`".