„Bo Kościół jest kobietą”. „Gazeta Wyborcza” przedrukowuje tekst feministki, która chce leczyć Kościół ideologią gender
Tina Beattie kreśli lewicową wizję tego, jak jej zdaniem powinien wyglądać Kościół. A ten ma poważne problemy, jakimi są – zdaniem autorki – mizoginia, homofobia, antysemityzm.
"Lekarstwem gender i psychoanaliza"
Powołuje się przy tym na słowa, które padły podczas Międzynarodowego Dnia Kobiet w Rzymie 1 marca br.:
„Krocząc 2 tys. lat szlakiem chrześcijańskiej historii, spotykamy nieziemskie, Boże piękno Narodzin, okrutną ofiarę Ukrzyżowania, chwałę Zmartwychwstania i wyzwanie, jakim jest wspaniałe przykazanie miłości bliźniego. Ale na tej samej drodze spotykamy ludzkie zło, takie jak mizoginia i homofobia, nie mówiąc już o antysemityzmie” – czytamy.
Tina Beattie ma odpowiedź na to, jak wspomniane zło wyeliminować: „Jeśli szukamy źródeł i ewentualnego lekarstwa na mizoginię, która w dalszym ciągu niweczy ewangelizacyjną misję Kościoła, winniśmy wyjść poza jakkolwiek istotne historyczne świadectwa. Cennych spostrzeżeń dostarcza w tym względzie psychoanaliza i teoria gender” – pisze „pisarka” i „teolożka”.
Ciągnąc dalej swój wywód, stwierdza, że uznanie iż... Jezus był wyłącznie mężczyzną i, że księżmi mogą być wyłącznie mężczyźni, zaprzecza temu, że Jezus zbawił nas wszystkich:
"Imperium mizoginii w Kościele upadnie"
„Wykluczenie kobiecego ciała z sakramentalnej reprezentacji graniczy z wykluczeniem kobiet z odkupienia przez ciało Chrystusa” – czytamy w artykule. Zdaniem autorki wyzwaniem dla Kościoła jest dziś uznanie pełnej równości kobiet.
„Wszystkie imperia kiedyś upadają, dając początek nowemu życiu, choć nie bezboleśnie, nie bez oporu, o czym wiemy dobrze w dzisiejszym postkolonialnym świecie" – czytamy.
"Dotyczy to także imperium mizoginii, w którym kobiety powstały, by odzyskać swe ciała, uwolnić je z więzów kolonizacji i zniewolenia, by odzyskać język, znaczenie i sakramentalną rangę, które decydują o naszym miejscu w świecie. Tak samo jak rdzenna ludność, odzyskująca dziś naturalne prawo do swej ziemi, kobiety odzyskują język i znaczenie własnych ciał - należne nam miejsce na ziemi” – podsumowuje Tina Baettie.
A więc nadzieją dla Kościoła ma być teoria gender, „odzyskanie ciał kobiety”, legalna aborcja, kapłaństwo kobiet. Pytanie tylko, co taki Kościół miałby wspólnego z dwoma tysiącami lat tradycji katolicyzmu i chrześcijaństwa w ogóle.