Politycy PiS w limuzynie. Szydło: Tajna narada? Po po prostu rozmowa
Prezes PiS, premier i szef MON po uroczystości pod pomnikiem smoleńskim wsiedli do limuzyny i rozmawiali przez 13 minut. Kaczyński siedział z przodu na fotelu pasażera, natomiast Morawiecki i Błaszczak – na tylnej kanapie. Na zewnątrz stali ochroniarze.
Na antenie Radia Zet Beata Szydło była pytana, czy w samochodzie miała miejsce "tajna narada". Była premier odpowiedziała, że była to po prostu normalna rozmowa, w której nie ma niczego nadzwyczajnego.
– Politycy rozmawiają ze sobą w różnych okolicznościach, jeżeli jest taka potrzeba, to po prostu te rozmowy są prowadzone – tłumaczyła Szydło. Dopytywana, czy mogła być to "ustawka pod kamery", odparła: – Trudno mi to komentować, bo nie widziałam całej tej sytuacji, ale nie sądzę, żeby to była ustawka.
Afera taśmowa
Była premier odniosła się również do taśmy Morawieckiego, którą ujawnił Onet. Podkreśla, że premier w momencie nagrywania był osobą prywatną. Jej zdaniem sprawę afery podsłuchowej należy wyjaśnić do końca, ponieważ "przy każdej kolejnej kampanii będą wylewały się różnego rodzaju przecieki do mediów".
Pytana o wypowiedź Morawieckiego z taśmy, że "ludzie są tacy głupi", Szydło stwierdziła, że "na pewno trzeba ważyć słowa". – Nie podejmuję się komentowania już tych różnych wycieków, które będą się pojawiały w kolejnych pewnie dniach, bo cały spektakl trwa od dłuższego czasu – powiedziała.
Była premier oświadczyła również, że "być może" wystartuje w wyborach dla Parlamentu Europejskiego.