"Czynników było wiele". Rymanowski zdradza, dlaczego odszedł z TVN
Rymanowski przyznał w rozmowie z Marcinem Makowskim, że jednym z powodów, dla których zdecydował się na przejście do Polsatu była potrzeba nowych wyzwań. – Miałem swoje poletko, uprawiałem je codziennie. 10, 15 minut rozmowy porannej z politykami i”Kawa na Ławę” w niedzielę - reszta tygodnia wolna. Wiedziałem jednak, że stać mnie na więcej, czułem się trochę niewykorzystany, brakowało wyzwań (...) Od TVN-u otrzymałem dużo i nie będę go publicznie atakował. W jakimś sensie o zmianie zadecydowały również kwestie czysto fizyczne. Byłem wykończony codziennym wstawaniem o 4:30 rano – powiedział.
Dziennikarz podkreślił też, że nie zamierza "robić z siebie męczennika", ponieważ pracując w mediach, mając oglądalność i wpływ na rzeczywistość, czuje się "jakby chwycił pana Boga za nogi". – W Polsacie widzę całą paletę ludzi, którzy mają różne spojrzenie na rzeczywistość i często przeciwstawne poglądy (...) To nie same poglądy polityczne są problemem w mediach, co brak równego traktowania zapraszanych gości. Dlatego od samego siebie, bez względu gdzie pracuję, oczekuję przede wszystkim tej jednej rzeczy. Gdy rozmawiam z Grzegorzem Schetyną, muszę być równie dociekliwy, jak podczas wywiadu z Mateuszem Morawieckim – powiedział.
– Uważam, że rzeczywistość wojny polsko-polskiej jest tak brutalna i niszcząca dla kraju, że - nie popadając oczywiście w patos - potrzebne jest nam pewne opamiętanie. Polska nie jest samotną wyspą, nie żyjemy w próżni, a otaczające nas państwa nie zawsze życzą nam dobrze. Nie muszę chyba przypominać historii końcówki XVIII wieku. Ja i Dorota czujemy, że media mają ważną rolę do odegrania w obniżaniu napięcia niezdrowego konfliktu, być może nie wszyscy tak czują – ocenił Rymanowski.