Petardy, gaz i policja. Incydenty podczas "Marszu Równości" w Lublinie

Dodano:
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
Ulicami Lublina przeszedł pierwszy w historii "Marsz Równości" środowiska LGBT. Nie obyło się jednak bez incydentów. Marsz próbowała zablokować m.in. grupa kontrmanifestantów. Musiała interweniować policja.

Przypomnijmy, że losy "Marszu Równości" ważyły się w Lublinie do ostatnich chwil. Wczoraj Sąd Apelacyjny uchylił wydany przez prezydenta Krzysztofa Żuka zakaz organizacji zapowiedzianych na sobotę Marszu Równości, a także planowanej tego dnia kontrmanifestacji środowisk narodowych.

Na placu Zamkowym w Lublinie, gdzie rozpoczął się "Marsz Równości" słychać było m.in. wybuchy petard i okrzyki kontrmanifestantów. Policja użyła armatek wodnych. Przeciwnicy marszu zablokowali m.in. wejście w ulicę Kowalską, którędy miał iść Marsz. Ostatecznie zwolennicy LGBT poszli inną trasą.

Przeciwnicy marszu trzymali transparenty z napisami: "Chłopak dziewczyna normalna rodzina. Młodzież Wszechpolska", czy "Rodzina fundamentem cywilizacji. Kozi gród na zawsze wolny od dewiacji. ONR". Kontrmanifestanci krzyczeli też m.in. "Lublin miastem bez dewiacji!", "Zboczeńcy!".

Przeciwnicy Marszu zgromadzili się też przy skrzyżowaniu ulic Lubartowskiej i Świętoduskiej, aby zablokować przemarsz. Funkcjonariusze policji musieli użyć granatów hukowych i gazu łzawiącego, aby przerwać blokadę.



Źródło: TVN24
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...