Dlaczego Polacy nie mają dzieci? Demograf wskazuje trzy przyczyny

Dodano:
Rodzice z dziećmi na zdjęciu ilustracyjnym Źródło: Pexels
Nie powstają związki, nie powstają małżeństwa. Jak zatem mają się rodzić dzieci? Trudności w budowaniu relacji to zdaniem demografa Mateusza Łakomego najważniejsza przyczyna obecnej zapaści demograficznej w Polsce.

W rozmowie z KAI Mateusz Łakomy, autor książki "Demografia jest przyszłością", wskazuje też na inne przyczyny niskiej dzietności oraz zwraca uwagę, że spadek liczby urodzeń to zjawisko występujące na całym świecie i że może ono prowadzić do poważnych problemów. Mówi również o tym, że więcej dzieci mają dziś nie tylko osoby religijne ale – w krajach rozwiniętych – także te lepiej sytuowane i lepiej wykształcone.

Spada liczba urodzeń

– Zapaść demograficzna to nie jest tylko polski problem – zwraca uwagę demograf Mateusz Łakomy w rozmowie z KAI. To dziś wyzwanie, przed którymi stoi bardzo wiele państw rozwiniętych, natomiast spadek liczby urodzeń w stosunku do tego, co było 100 czy nawet 50 lat temu obserwować można na całym świecie, również w krajach gdzie dzietność jest wciąż bardzo wysoka.

Zdaniem Mateusza Łakomego utrzymująca się niska (i spadająca) dzietność to zjawisko kryzysowe. Demografia jest niezwykle istotnym czynnikiem kształtującym nasze społeczeństwa. Z nią związany jest rozwój gospodarczy, nasza produktywność, innowacyjność a także pewien poziom funkcjonowania państwa. Niska dzietność utrzymująca się przez dłuższy czas ostatecznie doprowadzić musi do zaniku populacji. Obserwujemy już początki tego procesu i nie za bardzo też dziś widzimy perspektywę zmiany tej tendencji.

Demograf podkreśla, że obecnie żyjemy w czasach, które z perspektywy istnienia ludzkości są nowością: prawie w pełni zapanowaliśmy nad naszym procesem prokreacji. Nie jest już tak, jak to było przez większość historii, że w czasie gdy związek funkcjonował, dzieci po prostu naturalnie się pojawiały. Dziś to my w dużej mierze decydujemy o tym, czy, kiedy i ile ich będzie, choć oczywiście zdarza się, że z różnych przyczyn dzieci mieć nie możemy.

Plaga samotności

Czy zatem nie mamy dzieci, bo ich po prostu nie chcemy? Zdaniem Mateusza Łakomego, w zdecydowanej większości ludzie chcą mieć dzieci, choć może niekoniecznie chcą ich mieć wiele… Demograf zwraca uwagę, że z perspektywy biologii ewolucyjnej posiadanie potomstwa jest jedną z najbardziej podstawowych życiowych potrzeb. Zaznacza też, że choć oczywiście można żyć bez dzieci, okazuje się, że to właśnie ludzie będący w związku i wychowujący dzieci doświadczają dziś w najmniejszym stopniu poczucia samotności, które staje się plagą współczesnych społeczeństw.

Autor książki "Demografia jest przyszłością" wskazuje, że główną przyczyną niskiej dzietności w Polsce jest dziś trudność w formowaniu się związków wśród młodych dorosłych. Okazuje się, że w grupie osób 18-29 lat prawie 45 proc. nie ma nawet chłopaka czy dziewczyny i nie chodzi na randki, nie mówiąc już o mężu czy żonie. W związku małżeńskim jest jedynie 12 proc. Polaków w tym wieku. Dlaczego tak trudno tworzyć związki? Demograf wymienia 3 główne przyczyny: nierównowagę w wykształceniu kobiet i mężczyzn, trudne doświadczenia młodych ludzi we własnych rodzinach pochodzenia oraz – smartfony. Gdy już powstanie związek, pojawiają się kolejne bariery dla dzietności. To przede wszystkim patologiczna niedostępność stabilnej pracy dla młodych dorosłych i co za tym idzie – brak dostępności do własnego mieszkania.

Mit wielodzietności

Powszechne niegdyś przekonanie, że to osoby mniej wykształcone mają więcej dzieci, jest mitem. Zdaniem Mateusza Łakomego, w krajach rozwiniętych jest dziś dokładnie odwrotnie: więcej dzieci mają osoby wykształcone, gdyż to im jest często łatwiej pokonywać wspomniane trudności związane z tworzeniem (i utrzymywaniem!) relacji czy ze stabilnym zatrudnieniem. Istnieje również związek między dzietnością a religijnością.

Jak wspierać ludzi w tworzeniu związków? Czy jest tu jakaś przestrzeń do działania dla Kościoła? Jak podkreśla Mateusz Łakomy, bardzo ważne jest docieranie do młodych, tworzenie dla nich przestrzeni nie tylko duszpasterskich i formacyjnych, ale i towarzyskich. Zwraca też uwagę na znaczenie kursów przedmałżeńskich, które są często jedyną przestrzenią, w której młodzi dziś mogą trochę nauczyć się o dynamice funkcjonowania relacji, zadać sobie trudne pytania, przepracować pewne trudności i dowiedzieć się, że przez całe życie człowiek nie pozostaje w pierwszej fazie zakochania.

Ekspert ds. demografii podkreśla, że kościelne propozycje mogą być pomocne również dla ludzi niereligijnych. – Jeśli chcemy, by nasze dzieci miały większe szanse na szczęśliwą rodzinę w przyszłości i chcielibyśmy mieć wnuki, warto wychowywać te dzieci w pewnym kontakcie z wiarą i środowiskiem religijnym – zaznacza Mateusz Łakomy.

Źródło: KAI
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...