Kto stoi za dywersją na polskiej kolei? Dobrzyński ujawnia zleceniodawców
Jak przekazał Dobrzyński podczas konferencji prasowej, funkcjonariusze ABW cały czas pracują nad wyjaśnienie okoliczności zdarzenia, do którego doszło w weekend na trasie kolejowej Warszawa-Lublin. Jak przyznał, najbardziej prawdopodobne jest, że za incydentami stoją rosyjskie służby specjalne.
– Te informacje bardzo chcą rosyjskie służby wiedzieć, gdzie nasi funkcjonariusze idą. Jest to rzeczą naturalną. Wy też jako dziennikarze docieracie do pewnych informacji. Zalecałbym większą powściągliwość. Te informacje, które z niewiadomych źródeł pochodzą, które potem są powielane, mogą być typową rosyjską dezinformacją – stwierdził Dobrzyński zwracając się do dziennikarzy.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych wskazał, że "wszystko wskazuje na to, że ten zamach terrorystyczny był inicjowany przez służby specjalne Wschodu". W ten sposób Rosjanie chcą zastraszyć polskie społeczeństwo i doprowadzić do jego rozchwiania.
– Rosyjskie służby chcą zdestabilizować Polskę, Unię Europejską, skłócić nas z Ukrainą, stworzyć złą aurę. Nie dajmy się wpisywać w te działania służb rosyjskich – podkreślił.
Służby poszukują sprawców dywersji na kolei
Według ustaleń śledczych ładunki miały zostać zdetonowane za pomocą telefonów komórkowych. Jeden z nich eksplodował, powodując poważne uszkodzenie toru. Drugi, z niewyjaśnionych dotąd przyczyn, nie zadziałał.
Funkcjonariusze zabezpieczyli telefony oraz znajdujące się w nich karty SIM. Na podstawie danych rejestracyjnych dotarli do informacji o paszporcie, na który karty zostały zakupione. Jak wynika z ustaleń RMF FM, są to karty polskiego operatora. Choć osoba, na której dokument zarejestrowano numery, nie musi być faktycznym sprawcą, trop ten śledczy uznają za kluczowy.