Rektor zmuszony do rezygnacji. Szokujące wyznanie prof. Borka
Prof. Borek gościł na kanale tygodnika "Do Rzeczy" w programie "Mów Do Rzeczy", gdzie w rozmowie z Karolem Gacem opowiadał o okolicznościach swojego odwołania. W trakcie rozmowy b. rektor UKEN wskazywał również na patologie polskiego systemu szkolnictwa wyższego i ujawnił, że ministerstwo już wcześniej próbowało zmusić go do odejścia z uczelni.
Zastanawiająca decyzja ministra
Odnosząc się do swojej dymisji, która, jak wskazał w piśmie minister nauki i szkolnictwa wyższego Marcin Kulasek, ma rygor natychmiastowej wykonalności, profesor stwierdził, że "cała procedura jego odwołania była zainicjowana na początku września ubiegłego roku" i ma ona "wyłącznie podłoże polityczne"
– Ponad pięć lat temu nasz uniwersytet był w fatalnej sytuacji finansowej. Otrzymaliśmy wsparcie od rządu Zjednoczonej Prawicy, a konkretnie od pana ministra Przemysława Czarnka. Przeprowadziliśmy restrukturyzację i dzisiaj uczelnia jest wzorem dla całego środowiska akademickiego. Z jakichś powodów boli to ministrów lewicy – najpierw pana Wieczorka, teraz pana Kulaska – powiedział.
W treści pisma resortu nauki i szkolnictwa wyższego zawarto sugestie, że rektor UKEN dokonywał defraudacji środków publicznych. Prof. Borek odpiera te zarzuty i wskazał, że, pomimo jego próśb, ani poprzedni ani obecny minister nie chciał spotkać się z nim, aby przedstawić swoje uwagi do jego pracy.
Prof. Borek podzielił się także swoimi przypuszczeniami, że kierownictwo MNiSW chciało pozbyć się go z zajmowanego stanowiska. Wspomniał, że poprzedni szef resortu Dariusz Wieczorek przyznał mu dodatek funkcyjny w wysokości 1 złotego brutto, co, jak uważa, miało zmusić go do odejścia.
Polska nauka jest niedofinansowana
Dalej były rektor wskazywał na dziwną decyzję MNiSW dotyczącą finansowania uczelni. Część ze szkół otrzymała w tym roku mniejsze wsparcie budżetowe niż w poprzednich lata. Jak powiedział prof. Borek, ze strony resortu znów brakowało odpowiedniej komunikacji.
Gość programu "Mów Do Rzeczy" mówił też o problemach polskiej nauki, która w porównaniu z sytuacją w innych państwach UE jest znacząco niedofinansowana.
– Jeżeli sobie do tego dołożymy, że na przykład takie PKB Niemiec jest kilkakrotnie wyższe i ocenimy, że to jest (...) dwa i pół, trzy procent w górę, no to się robią różnice setek miliardów. To się przekłada rzeczywiście na jakość badań, wysokości pensji i w ogóle status środowiska akademickiego – powiedział.
Prof. Borek utyskiwał na bardzo niską jakość kadry urzędniczej obecnego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
– Ja część tych dokumentów czytam, przyglądam się im i z przykrością muszę stwierdzić, że są słabszej jakości, niż wcześniej. Można oczywiście poobsadzać funkcje kierownicze osobami bliskimi, ale w pewnym momencie trzeba mieć osoby merytoryczne. Nie da się pracować z dyletantami. A tutaj mamy takie wrażenie, że w ministerstwie są właściwie sami dyletanci, a przynajmniej kierownictwo ministerstwa – powiedział.