Policjant spryskał gazem polityk Lewicy. Jest akt oskarżenia
Sebastian S. jest oskarżony o to, że w dniu 18 listopada 2020 r. na placu Powstańców Warszawy, podczas wykonywania czynności służbowych, przekroczył uprawnienia w ten sposób, że użył w kierunku ówczesnej poseł, a obecnie senator Lewicy Magdaleny Biejat środek przymusu bezpośredniego w postaci ręcznego miotacza gazu pieprzowego, kierując go w jej twarz z odległości mniejszej niż dwa metry.
Według śledczych, było to niezgodne z zasadami taktyki i techniki interwencji policyjnej, zasadą proporcjonalności użycia sił i środków, a także zasadami niezbędności i celowości określonymi w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej. Ponadto było to zachowanie niezgodne z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora, bowiem Biejat "uczestniczyła w tej manifestacji w ramach interwencji poselskiej tj. w czasie i w związku z pełnieniem przez nią obowiązków służbowych jako poseł".
Spryskał gazem Biejat. Jest akt oskarżenia
"Śledztwo zostało zainicjowane zawiadomieniem z dnia 23 listopada 2020 r. złożonym przez Posłankę na Sejm RP Magdalenę Biejat. Do zdarzenia doszło w dniu 18 listopada 2020 r., w godzinach wieczornych, gdy pokrzywdzona była obecna na placu Powstańców Warszawy w ramach interwencji poselskiej. Na miejscu trwały protesty związane z zaostrzeniem prawa aborcyjnego, dochodziło do przepychanek z służbami porządkowymi. Nieumundurowani funkcjonariusze Policji »wyciągali« z tłumu protestujących uczestników pokojowego zgromadzenia. Posłanka Magdalena Biejat próbowała interweniować, wzywając do zaprzestania niezasadnego użycia przemocy, trzymając na wysokości twarzy legitymację poselską. Wówczas jeden z nieumundurowanych policjantów prysnął w twarz pokrzywdzonej gazem pieprzowym, a następnie ukrył się za szpalerem umundurowanych funkcjonariuszy" – czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu już funkcjonariuszowi policji.
Przesłuchany w charakterze podejrzanego Sebastian S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Mężczyzna nie był wcześniej karany sądownie, aktualnie jest emerytem. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 10.