"Czekam na Ciebie synu". Poruszające wyznanie Millera
W przeddzień Uroczystości Wszystkich Świętych były lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej wspomina zmarłego przed dwoma miesiącami syna, Leszka Millera juniora. W rozmowie z "Super Expressem" przyznaje, że wciąż nie pogodził się z jego odejściem. – To wielki ból. Nie potrafię z nim żyć, nie potrafię żyć bez syna... – wyznaje.
"Wciąż czekam na telefon..."
Były premier przyznaje, że rozmawia z synem i zadaje mu pytanie, na które wciąż nie może znaleźć odpowiedzi: dlaczego postanowił odebrać sobie życie. – Rozmawiam z Leszkiem często. Pytam go: dlaczego to zrobiłeś? Ale on nie odpowiada. A sam nie potrafię znaleźć odpowiedzi. I ciągle czekam na jego telefon. Nie dopuszczam do siebie myśli, że syna już nie ma. Bardzo chciałbym pojeździć z nim na rowerze, pooglądać filmy, porozmawiać jak ojciec z synem. Brakuje mi tego, brakuje mi Leszka… – przyznaje.
Leszek Miller mówi, że chciałby aby syn przyszedł do niego w śnie. – Syn mi się jeszcze nie śnił, czekam na Ciebie synu, chciałbym, żebyś przyszedł do mnie, chociaż we śnie – mówi. Polityk przyznaje, że wciąż towarzyszy mu wrażenie, że syn zaraz wróci, że tylko wyjechał.
"Partnerka mojego syna wciąż egzystuje, więc nie chcę jej komplikować życia"
Były premier wspomina też noc, w czasie której jego syn targnął się na swoje życie. – Mniej więcej wiem, co się stało tamtej nocy, że była kłótnia z jego partnerką, ale nie chcę do tego wracać. Partnerka mojego syna wciąż egzystuje, więc nie chcę jej komplikować życia. Poza tym policja wciąż prowadzi postępowanie – podkreśla.
W sierpniu syn byłego premiera, Leszek Miller junior, został znaleziony martwy w swoim domu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że prawdopodobną przyczyną śmierci było samobójstwo. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo.