Jaruzelska: Nienawiść daje siłę, ale odbiera rozum
W rozmowie z tygodnikiem "Sieci" Monika Jaruzelska, wybrana w jesiennych wyborach na radną Warszawy, wyraża pogląd, że coraz więcej obywateli jest zmęczonych wojną pomiędzy stroną rządzącą a opozycją i stara się szukać czegoś "umiarkowanego". Jako przykład tej wojny pomiędzy obozami, w której uczestniczą także media, Jaruzelska podaje relacje z marszu, który przeszedł ulicami Warszawy 11 listopada.
– W czasie Marszu Niepodległości byłam poza Warszawą. Oglądałam TVP Info, a jednocześnie w internecie różne portale z drugiej strony barykady. W pierwszym wypadku była to wyłącznie informacja pozytywna, o wielkim, radosnym marszu, bez żadnych incydentów, a w drugim – były właśnie prawie same incydenty. W pierwszym przekazie nie było żadnych flag ONR, w drugim – prawie same flagi ONR – opowiada. Rozmówczyni "Sieci" przyznaje, że miała wówczas wrażenie schizofrenii i wydaje jej się, że tę schizofrenię widzi coraz więcej ludzi. – Po obu stronach się zamykamy, nasze poglądy zamykają nas na myślenie tych, którzy uważają inaczej. Politycy mówią, że nie chcą dzielić, że chcą łączyć. To nie jest prawdą. Zyskują na konflikcie. Media też zresztą tym się żywią – podkreśliła.
Jaruzelska przyznaje, że sama "stoi po środku". i stara się uspokajać emocje. – Nienawiść daje siłę, ale odbiera rozum. A ja chcę rozumieć np. wyborców PiS, choć nigdy na tę partię nie głosowałam i pewnie nie zagłosuję. Choć staram się też zrozumieć wyborców Tuska. Są tacy, którym podoba się hejt wobec mnie ze strony środowisk LGBT albo feministycznych – gdy słyszą o moim szacunku dla tych, którzy mają poglądy antyaborcyjne. Ale też wielu moich znajomych gejów prywatnie mówi mi, że czują, iż działacze LGBT próbują narzucić im gejowską tożsamość jako coś, co powinno być dla nich tożsamością główną, a oni wcale tego tak nie czują. Człowiek to nie tylko jego orientacja seksualna – wskazała radna.
Córka generała Jaruzelskiego odniosła się również do awantury wszczętej w związku z zamieszczeniem w nowym paszportach hasła "Bóg, Honor, Ojczyzna". – Mnie, choć sama jestem niewierząca, to zupełnie nie razi, dla mnie to hasło historyczne. Czy mamy się wyrzec dziedzictwa przodków, np. „Bogurodzicy”? Wracając do paszportu, to dla mnie znacznie ważniejsze, żeby coraz więcej rodzin było stać z tych paszportów skorzystać, żeby mogły wyjechać na wakacje nad Morze Czerwone – wskazała.