Karczewski o liście posłów ws. aborcji: Nacisk na TK był niepotrzebny
Przypomnijmy, że siedemdziesięciu dziewięciu posłów, głównie z Prawa i Sprawiedliwości zwróciło się z apelem do prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej o natychmiastowe wyznaczenie terminu rozprawy ws. aborcji z powodu wad genetycznych. "Przeciągające się prace w Trybunale Konstytucyjnym odbieramy z olbrzymim niepokojem" - podkreślili.
Trybunał Konstytucyjny już ponad rok bada wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją tzw. przesłanki eugenicznej zawartej w ustawie antyaborcyjnej z 1993 roku. Skargę w tej sprawie złożył w październiku ub.r. poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. Pod wnioskiem do TK podpisało się wówczas 107 posłów. TK nie jest jednak zobligowane żadnym terminem do rozpatrzenia tej sprawy.
"Po roku od złożenia wniosku wiadomo, że projekt orzeczenia w tej sprawie jest już gotowy. Brak wyznaczenia do tej pory terminu rozprawy, nie znajduje przekonującego, merytorycznego wytłumaczenia. Trudno dziwić się zatem spekulacjom medialnym, sugerującym, że rozpoznanie wniosku jest celowo przeciągane z powodów politycznych, tak, by doczekać końca obecnej kadencji Sejmu i - korzystając z zasady dyskontynuacji prac parlamentu - doprowadzić tę sprawę do umorzenia" – napisali posłowie.
Pod listem podpisali się m.in. Adam Andruszkiewicz, Tadeusz Cymański, Anna Sobecka, Bernadeta Krynicka, Anna Kwiecień, Paweł Lisiecki, Jan Mosiński, Tomasz Rzymkowski, czy Sylwester Chruszcz.
Dziś o list został zapytany marszałek Senatu Stanisław Karczewskiego. Według niego, list był formą nacisku na Trybunał Konstytucyjny, co było niepotrzebne. – Mojego podpisu tam nie było. Trybunał jest niezależny i powinien działać w takim trybie, w jakim sobie zaplanuje – dodał.