Były współpracownik Morawieckiego usłyszał zarzuty
Zarzuty Markowi P. postawiła wrocławska Prokuratura Regionalna. W najbliższą środę ma dojść do konfrontacji duchownego i Marka P. we wrocławskiej prokuraturze – informuje portal Onet. – Tak, poinformowano mnie, że Marek P. ma status podejrzanego. Wybieram się do Wrocławia na konfrontację – mówi Onetowi ks. Tomasz Jegierski, szef fundacji "SOS dla życia".
Marek P. miał usłyszeć zarzut z artykułu 286 par. 1 Kodeksu Karnego, który brzmi: "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
O sprawie głośno zrobiło się w marcu, gdy Sejm zajmował się sprawą wyrażenia zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie posła PO Stanisława Gawłowskiego. Poseł Platformy powiedział, że "do księdza Jegierskiego kilka lat temu przyszedł Marek Pawlak, asystent obecnego posła Kornela Morawieckiego i zaproponował wsparcie ze strony Wielkopolskiego Banku Kredytowego, którym wówczas zarządzał obecny premier Mateusz Morawiecki". – Warunkiem tej pomocy była wpłata 96 tys. zł na rzecz Kornela Morawieckiego i jego organizacji Solidarność Walcząca, 5 stycznia 2013 r. Kornel Morawiecki odebrał te pieniądze, a na żądanie księdza pokwitował je jako pożyczkę – mówił.
– Ksiądz Jegierski szantażował mnie tym, że otrzymałem od niego jakieś pieniądze i to tylko tyle mam do powiedzenia w tej sprawie – tłumaczył w Sejmie szef koła Wolni i Solidarni Kornel Morawiecki, odnosząc się do zarzutów.