Nowe fakty ws. seksafery z Niesiołowskim. Te dowody go pogrąża?
O co chodzi w seksaferze, w której pojawia się nazwisko byłego wicemarszałka Sejmu? Według śledczych Stefan Niesiołowski pomagał trzem łódzkim biznesmenom załatwiać milionowe kontrakty na dostawy miału węglowego i fosforytów do Grupy Azoty, a ci organizowali i opłacali mu w zamian spotkania z prostytutkami.
"Super Express" pisze, że takich spotkań miało być ok. 30. Za każde panie dostawały do 350 złotych. Jak podkreśla dziennik, prokuratura ma przeciwko Niesiołowskiemu mocne dowody. To m.in. nagrania jego rozmów z biznesmenami, które zarejestrowali agenci CBA.
Informator "SE" opowiedział, jak organizowano posłowi "schadzki". Podkreślił, że najważniejsza była dyskrecja, bo znany parlamentarzysta nie mógł ryzykować i korzystać np. z agencji towarzyskiej.
– Zaufał biznesmenom, którzy urządzili dla niego schadzki w dyskretnych miejscach. Swoje wdzięki oferowały posłowi zawodowe prostytutki, ale także pracujące dla łódzkich przedsiębiorców kelnerki – cytuje swoje rozmówcę gazeta.
Co na to Stefan Niesiołowski? Poseł wszystkiemu zaprzecza. – To klasyczna przykrywka taśm Kaczyńskiego. Nie brałem łapówek – mówił w czwartek polityk. Dzień później do Sejmu wpłynął prokuratorski wniosek o wyrażenie zgody na uchylenie Niesiołowskiemu immunitetu.