Kalisz o Niesiołowskim: Wybaczyłem mu pornogrubasa
Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego z Łodzi zatrzymali w ubiegłym tygodniu trzech biznesmenów Bogdana W., Wojciecha K. i Krzysztofa K. uwikłanych w korupcyjny proceder. Mężczyźni mieli wręczać łapówki posłowi na Sejm RP. Jak wiadomo, chodzi o posła PSL-UED Stefana Niesiołowskiego. Z ustaleń "Super Express" wynika, że"Niesiołowski miał załatwiać biznesmenom wielomilionowe kontrakty, a ci odpłacali się politykowi organizowaniem mu i opłacaniem usług seksualnych". W związku ze sprawą prokuratura chce postawić posłowi zarzuty. Prokurator Generalny złożył już do Marszałka Sejmu wniosek o zgodę na pociągnięcie Stefana Niesiołowskiego do odpowiedzialności karnej. Sam poseł przekonuje, że jest niewinny.
W sądzie polityka reprezentować będzie były poseł SLD Ryszard Kalisz. W rozmowie z "Super Expressem" mecenas przyznał, że kiedy Niesiołowski zadzwonił do niego i poprosił, aby podjął się jego obrony, od razi się zgodził. – Nie miałem chwili wątpliwości ani zawahania – dodaje. Adwokat wskazuje, że w sprawie Niesiołowskiego "mamy do czynienia z ciągłym popełnianiem przestępstwa". – Prokuratorzy i funkcjonariusze CBA ujawniają materiały operacyjne. To jest niedopuszczalne – ocenia. Zdaniem Kalisza, także termin podania "wypuszczenia" tych informacji nie jest przypadkowy. – Będę uruchamiał wszystkie środki prawne żeby mojego klienta wybronić, zrobię wszystko, by udowodnić, że jest niewinny – przekonuje.
Ryszard Kalisz zapytany został o słowa, które swego w 2000 roku Niesiołowski wypowiedział pod jego adresem. Nazwał go wówczas "pornogrubasem". Były poseł SLD twierdzi, że nie kryje urazy, a o całej sprawie dawno już zapomniał. – To była normalna polemika. Uśmialiśmy się wtedy – zarówno Stefan, jak i ja oraz prezydent Kwaśniewski – przekonuje rozmówca "Super Expressu".