"Mam już tego dość". Mocny list Katarzyny Zybertowicz w obronie męża
Doradca prezydenta RP Andrzej Zybertowicz podczas młodzieżowej debaty oksfordzkiej zacytował wypowiedź Andrzeja Gwiazdy, że podczas obrad Okrągłego Stołu "władza podzieliła się władzą ze swoimi własnym agentami". W odpowiedzi na te słowa działacze dawnego NSZZ "Solidarność" i uczestnicy obrad Okrągłego Stołu, domagali się od Zybertowicza przeprosin w ciągu siedmiu dni i wpłaty 50 tys. zł na konto WOŚP. Zastrzegli, że jeśli doradca prezydenta tego nie uczyni sprawa trafi do sądu.
"Jeszcze nigdy ta nagonka i szczucie nie osiągnęły takiej skali"
W tej właśnie sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich zwróciła się żona Andrzeja Zybertowicza, Katarzyna. W liście skierowanym do Adama Bodnara napisała: "Ujmując najprościej: mam już tego dość. Mam dość grożenia memu mężowi Andrzejowi Zybertowiczowi, który jest doradcą prezydenta RP; grożenia kolejnymi pozwami, karami pieniężnymi, nawoływaniami do potępiania czy, w końcu, grożenia przemocą".
Katarzyna Zybertowicz podkreśliła, że od lat współdoświadcza ataków na jej męża, jednak nigdy "ta nagonka i szczucie nie osiągnęły takiej skali". Przywołała skandaliczne wypowiedzi osób publicznych, jakie padły w ostatnim czasie.
"Były prezydent RP Lech Wałęsa na pytanie dziennikarza, co zamierza zrobić z osobami, które „wytykają” mu agenturalną przeszłość mówi: „Strzelać, tylko trzeba by strzelać”. To znaczy, że do mego męża też trzeba strzelać. Były premier Leszek Balcerowicz niestosownie odnosząc się do prezydenta Andrzeja Dudy nawołuje: „Gdyby Duda miał odrobinę przyzwoitości i rozumu, to by go wyrzucił na zbity pysk”. Profesor prawa, Wojciech Sadurski na blogu namawia do „obicia twarzy” memu mężowi; prof. socjologii Lena Kolarska-Bobińska nazywa „głupkiem”. Inny prof. socjologii, Krzysztof Podemski próbuje stygmatyzować Glińskiego i Zybertowicza nazywając obu „czarnymi owcami w naszym socjologicznym gronie”. To tylko przykłady publicznego dezawuowania osoby, która ma poglądy „inne” (czytaj: „niewłaściwe”) – czytamy w liście do RPO.
"Trzeba nie mieć umiaru albo być oderwanym od życia przeciętnej polskiej rodziny"
Katarzyna Zybertowicz zwróciła uwagę, że jej mąż nikogo w swoich wypowiedziach nie obraża, ale korzysta z gwarantowanej przez państwo demokratyczne wolności słowa. Przypominając Rzecznikowi Praw Obywatelskich jego rekomendacje przekazane premierowi Mateuszowi Morawieckiemu dot. potrzeby walki z postępującą brutalizacją języka, żona prezydenckiego doradcy poprosiła o ostudzenie emocji byłych opozycjonistów. "Proszę o interwencję w sprawie tej próby zastraszenia i finansowego zniszczenia! Jak bowiem inaczej rozumieć postawę grupy 37 grożących pozwem? Czy sprawdzili ceny ogłoszeń, których domagają się w swoim „Wezwaniu”, w każdym ze wskazanych dzienników oraz na portalach internetowych? Już tylko z powodu kosztów realizacji tego żądania, zwykły obywatel zmuszony jest do wejścia na drogę procesową. Trzeba nie mieć umiaru albo być oderwanym od życia przeciętnej polskiej rodziny, by dodatkowo domagać się jeszcze wpłaty 50 tysięcy złotych - sumy przekraczającej moją roczną pensję!" – podkreśliła.
"To dzieje się w kraju, który jest kolebką Solidarności! Dlaczego grupa 37 nie stanie godnie do pojedynku na argumenty i racje – czyli: dlaczego nie jest gotowa do dialogu właśnie? Czyżby nie wierzyli w swoją prawdę? Czy potrzebują do tego wyroku sądu? Apeluję do Pana o wezwanie tych ludzi do opamiętania się. Przecież wykorzystując swoje pozycje społeczne, sięgają po oręż finansowy, który ma zmusić do milczenia, złamać i zastraszyć. A może… posłużyć jako przestroga dla innych „nieprawomyślnych”?" – zastanawia się Katarzyna Zybertowicz.
"Weszliśmy w okres trudnej i już widać, że brutalnej kampanii wyborczej"
Żona Zybertowicza poprosiła także o wyciągnięcie lekcji z niedawnej tragedii do której doszło w Gdańsku."Dwie córki straciły ukochanego ojca. Ja też mam kilkunastoletniego syna, który coraz bardziej niepokoi się, czy ktoś nie zrobi ojcu krzywdy. W dobie Internetu trudno jest chronić dzieci przed informacjami, które zaburzają ich poczucie bezpieczeństwa" – wskazała.
"Apeluję do Pana wrażliwości i serca, które tak Pan wkłada w walkę z mową nienawiści i w walkę o prawa obywateli żyjących i myślących inaczej. Weszliśmy w okres trudnej i już widać, że brutalnej kampanii wyborczej. Choćby z tego powodu słowa Noblisty o strzelaniu do kogokolwiek mogą wywołać nieszczęście, o którym strach pomyśleć. To mój mąż jest obiektem brutalnego hejtu. Hejtu propagowanego w mediach przez osoby z tytułami oraz pretendujące do miana autorytetów" – zakończyła.