Polityk PiS: Pedofile w sutannach to ludzie niewierzący. SB to wykorzystywała
Film Tomasza Sekielskiego ujawnił wstrząsające relacje ofiar molestowania seksualnego w Kościele. Niektórzy krytykują fakt, że nie ma w produkcji wzmianki o współpracy dopuszczających się okropnych czynów księży ze Służbą Bezpieczeństwa. Czy umieszczenie tego wątku zmieniałoby w jakikolwiek sposób wydźwięk filmu?
Dr Zbigniew Girzyński: Nie zmieniałoby w jakiś szczególny sposób. Natomiast jest to wątek istotny. I moim zdaniem pominięcie tego wątku to błąd. Szczególnie, że jak przyznał sam Tomasz Sekielski, o tej współpracy duchownych wiedział.
Dlaczego wątek ten jest Pana zdaniem istotny?
Z kilku powodów. Po pierwsze – Służba Bezpieczeństwa bazowała na ludzkich słabościach. Wszelkie tematy obyczajowe – alkoholizm, stosunki z kobietami, homoseksualizm – były przez SB wykorzystywane, dawały możliwość szantażowania duchownych. Oczywiście kapłan o skłonnościach pedofilskich był dla SB szczególnie cenny. Było tak, ponieważ o ile z innych tematów obyczajowych duchowny mógł się jakoś wybronić, a więc też odmówić współpracy, w przypadku pedofilii miał alternatywę – więzienie albo współpraca. Po drugie, jest udowodnione, że zdecydowana większość czynów pedofilskich ma charakter homoseksualny, ofiarami gwałcących bądź molestujących mężczyzn padają chłopcy, bądź nastoletni mężczyźni. Oczywiście – zdarzają się przypadki molestowania i gwałtów na dziewczynkach. Nie można też uogólniać, zrównywać homoseksualizmu z pedofilią. Nie zmienia to faktu, że większość tych nadużyć ma charakter homoseksualny.
A jaki ma to związek ze współpracą duchownych z SB?
Taki, że w okresie PRL wielu homoseksualnych mężczyzn świadomie wybierało seminaria duchowne. Dlatego, że życie w celibacie było dla nich bezpieczniejsze – nie było obawy, że ktoś będzie pytał o to, dlaczego taki mężczyzna się nie żeni, nie zakłada rodziny. Pewna część tych ludzi dopuściła się czynów pedofilskich. A oczywiście też i sami ludzie o skłonnościach pedofilskich, także wobec dziewcząt, mogli uciekać do seminariów duchownych. SB doskonale miało zinfiltrowane różne środowiska, więc mogła to wykorzystywać werbując poszczególnych duchownych.
A jak ocenić działanie kościelnych władz w sprawie pedofilskich skandali?
Kościół popełnił tu ogromny błąd. Niektóre sprawy były tuszowane. Ale przede wszystkim należy pamiętać, że kapłani dopuszczający się takich czynów nie szli do seminarium za powołaniem. Mówię to z pełną odpowiedzialnością – pedofile w Kościele to nie są osoby wierzące. Szli do seminariów, by tam się ukryć. Służba Bezpieczeństwa z właściwą sobie perfidią wykorzystywała to. Kościół popełnił błąd, że ludzi tych natychmiastowo nie wyrzucał ze stanu kapłańskiego.
Wracając do SB. Wydział IV mordował księży, jednocześnie chronił pedofili w zamian za donosy. Czyli można stwierdzić, że SB także odpowiada za tragedię molestowanych dzieci?
Odpowiedzialność ponoszą wszyscy, którzy o takim procederze wiedzieli i nie reagowali. Z całą pewnością organy państwa o charakterze porządkowym, bez znaczenia w tej akurat kwestii jaki był charakter samego państwa, powinny reagować na czyny o charakterze kryminalnym. A o takich czynach mówimy. SB nie reagując, wykorzystując dla donosów pedofili, jest współodpowiedzialna za ich zbrodnie. W żaden sposób nie zdejmuje to odpowiedzialności z tych ludzi Kościoła, którzy o tych sprawach wiedzieli, ale nie reagowali. Największym błędem Kościoła jest to, że takie osoby były tolerowane. Każdy tego typu człowiek powinien być wydalony ze stanu duchownego. To błąd, za który teraz Kościół płaci. Miejmy nadzieję, że będzie to lekcja, z której zostaną wyciągnięte wnioski.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.