Ks. Isakowicz-Zaleski: Dla dobra Kościoła trzeba sprawdzić, kto odcinał Jana Pawła II od informacji ws. pedofilii

Dodano:
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Źródło: PAP / Waldemar Deska
Należy dokładnie sprawdzić, kto tuszował tę sprawę, kto niszczył dokumenty, kto blokował dostęp Jana Pawła II do informacji. Od śmierci świętego papieża minęło kilkanaście lat. Ale wciąż żyją osoby, które mają, lub mogą mieć wiedzę na ten temat – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Wywiad Franciszka, w którym Ojciec Święty stwierdził, że św. Jan Paweł II był oszukiwany w sprawie pedofilii stanowi przełom i ucięcie spekulacji w sprawie rzekomej pobłażliwości papieża – Polaka dla nadużyć seksualnych w Kościele katolickim?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Przeanalizowałem ten wywiad bardzo dokładnie. Ma on ogromne znaczenie z dwóch powodów. Po pierwsze – kilka miesięcy temu anegdotka, wygłoszona przez papieża Franciszka w samolocie wywołała szereg wątpliwości i komentarzy wokół właśnie roli Jana Pawła II w sprawie walki z pedofilią. Teraz Franciszek uciął spekulacje mówiąc, że to nie papież – Polak tuszował sprawę Legionu Chrystusa. Jednocześnie Ojciec Święty wyraźnie zaznaczył, że nie wolno zarzucić Janowi Pawłowi II by cokolwiek kiedykolwiek tuszował. Pojawia się za to ważny element tuszowania pedofilii i oszukiwania papieża przez jego najbliższe otoczenie.

Co oznacza ten wątek poruszony w wywiadzie przez Franciszka?

Należy dokładnie sprawdzić, kto tuszował tę sprawę, kto niszczył dokumenty, kto blokował dostęp Jana Pawła II do informacji. Od śmierci świętego papieża minęło kilkanaście lat. Ale wciąż żyją osoby, które mają, lub mogą mieć wiedzę na ten temat. Żyje były sekretarz stanu, a więc osoba nr dwa w Watykanie, czyli kardynał Angelo Sodano, obaj sekretarze papieża Jana Pawła II – kardynał Stanisław Dziwisz oraz metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki. Żyje bardzo szeroka grupa Polaków i Włochów, będących bliskimi współpracownikami ojca świętego. Należy – dla dobra Kościoła – dokładnie zbadać, kto te sprawy tuszował.

Papież Franciszek bardzo pozytywnie wyraził się o działaniach kardynała Josepha Ratzingera, prefekta kongregacji nauki wiary, późniejszego papieża Benedykta XVI. Ojciec Święty potwierdził, że jego poprzednik jest całkiem poza podejrzeniem.

Zdecydowanie. Moja osobista ocena jest niesłychanie pozytywna, jeśli chodzi o kardynała Ratzingera najpierw, jako uczciwego i mądrego współpracownika Jana Pawła II, który już jako szef kongregacji nauki wiary wyraźnie piętnował pewne sprawy w Kościele. Mówił o nich choćby podczas drogi krzyżowej w Koloseum, niedługo przed śmiercią Jana Pawła II. I potem już jak papież Benedykt XVI kontynuował linię Jana Pawła II, ale wprowadził też zakaz przyjmowania homoseksualistów do seminariów duchownych. A także rozprawił się definitywnie z kapłanem gorszycielem Marcialem Macielem Degollado, który jako założyciel Legionu Chrystusa był bardzo wpływowy w kręgach kościelnych, a który dopuścił się wielu seksualnych nadużyć, był postacią wręcz demoniczną. Benedykt XVI przez osiem lat swojej posługi na stolicy piotrowej wydalił wielu księży ze stanu duchownego, ale też złożył z urzędu wielu biskupów. Dobrze, że papież Franciszek o tym przypomniał i, że kontynuuje linię poprzedników.

Oświadczenie dziękujące papieżowi wydał też kardynał Stanisław Dziwisz.

Ja napisałem z tym oświadczeniem polemikę. Bo się z nim nie do końca zgadzam.

Dlaczego?

Nie mówię o całej treści oświadczenia. Ale o punkt piąty. Tam kardynał Dziwisz pisze, że w 2005 roku Jan Paweł II wysłał kardynała Charlesa Sciclunę do Meksyku w sprawie nadużyć u Legionistów Chrystusa. To prawda, ale kardynał nie dodał, że wcześniej sam korzystał ze wsparcia Legionistów. Gdy Stanisław Dziwisz został wyświęcony na biskupa, to uroczysty obiad w Rzymie wydali właśnie Legioniści. I gdy ofiary księdza Marciala przekazywali do Watykanu informacje na temat nadużyć, informacje te do papieża nie trafiały. Kardynał Dziwisz – mówię to z przykrością – powinien wyjaśnić, czy te informacje do niego trafiały, a jeśli tak, to czemu nie wiedział o nich Jan Paweł II.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...