Dr Nawrocki: Gdańsk nie zrobił nic ws. Westerplatte. Bierność zastąpiła destrukcyjna aktywność
Karol Gac: Dlaczego Westerplatte jest tak zaniedbane? Wydawać by się mogło, że trudno o lepsze miejsce dla muzeum. Jednak pomimo upływu lat, zbyt wielu zmian na Westerplatte nie widać.
Dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku: To właściwie pytanie do władz miasta Gdańska, które od początku lat 90. ponoszą pełną odpowiedzialność za wygląd Westerplatte. Jeszcze nie tak dawno, bo w połowie lat dwutysięcznych za stan Westerplatte przepraszał w jednym z wywiadów Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. Minęło kolejnych kilkanaście lat i można powiedzieć, że jest tylko gorzej.
To jest niezrozumiałe pod kilkoma względami. Po pierwsze, symbol Westerplatte jest szczególnie ważny dla Polaków, ale również wciąż żywy. Dość powiedzieć, że w badaniu które zleciliśmy CBOS, na pytanie skierowane do Polaków o miejsca w Polsce, mające szczególną wartość z uwagi na pamięć o II wojnie światowej, padły odpowiedzi: obóz koncentracyjny Auschwitz- Birkenau (32,3 proc.), Westerplatte (27,5 proc.), Warszawa (17,5 proc.). To tylko jeden z przykładów świadczących o wadze tego miejsca. Po drugie, to doskonały teren do muzealnej inwestycji, niosący ogromny potencjał memoratywny. A po trzecie, to według danych Gdańskiej Organizacji Turystycznej – nawet dziś, przy obecnym stanie – Westerplatte to jedna największych atrakcji turystycznych Gdańska, obok plaż, czy Kościoła Mariackiego. Trzeba więc wspiąć się na wyżyny niemocy lub niechęci, aby nie skorzystać z szansy skutecznego opowiedzenia historii Westerplatte.
W budynku Wartowni nr 1 Muzeum Gdańska urządziło niewielką ekspozycję poświęconą obronie Westerplatte we wrześniu 1939 roku. To trochę mało, jak na tak ważne miejsce.
Ekspozycja wielkości trzypokojowego mieszkania (75 metry kwadratowe), zaaranżowana na modę muzeów z lat 70., a obsługiwana przez Kuchnię Polową (ajent Muzeum Gdańska), to zdecydowanie za mało jak na symbol początku światowego konfliktu, w którym zginęło kilkadziesiąt milionów ludzi.
Sejmowa Komisja Infrastruktury poparła projekt przygotowanej przez posłów PiS specustawy "o inwestycjach w zakresie budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 – Oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku". Jesteśmy o krok bliżej budowy muzeum na Westerplatte?
Słońce wzeszło nad Westerplatte. Jesteśmy tak blisko, jak nigdy nie byliśmy. Miejsce zaburzonej pamięci, edukacyjnego chaosu, a momentami przestrzeń wstydu, budzona do publicznych wspomnień raz w roku, stać się może w perspektywie kilku lat śladem narodowej pamięci, prawdziwym plenerowym muzeum z milionami gości. Do tej pory nikt nawet nie podjął próby tak kompleksowego, symultanicznego rozwiązania kwestii formalno-prawnych, inwestycyjnych oraz koncepcyjnych na Westerplatte. Ciężka, metodyczna, dwuletnia praca zespołu Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, silne wsparcie wiceministra kultury Jarosława Sellina, który upomina się o Westerplatte co najmniej od 2005 roku oraz inicjatywa posła sprawozdawcy Kazimierza Smolińskiego, przy wsparciu wielu życzliwych osób, daje szansę na oczekiwany sukces.
Waldemar Ossowski, dyrektor muzeum Gdańska przekonuje jednak, że Muzeum od dwóch lat prowadzi prace nad nowym planem zagospodarowania przestrzennego wspólnie z wojewódzkim konserwatorem zabytków, a specustawa przekreśla dotychczasową pracę.
O, dwa lata, to niemal dokładnie tyle ile jestem dyrektorem w Muzeum II Wojny Światowej, połączonym z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. To ten moment, w którym stało się jasne, że będziemy dążyć do wybudowania Muzeum na Westerplatte. Chcieliśmy to zrobić we współpracy z Miastem, ale szybko okazało się to niemożliwe: bombardowano bezwzględnie każdą naszą inicjatywę – blisko 20 negatywnie rozpatrzonych przez miasto pism, wniosków, próśb, atakowano nas na sesjach Rady Miasta, utrudniano prowadzenie badań archeologicznych, w końcu podjęto wprost próbę wyrzucenia naszych archeologów z Westerplatte. W tym kontekście trzeba więc zadać sobie pytanie, co dyrektor Ossowski, Muzeum Gdańska i Miasto Gdańsk robili na Westerplatte zanim pojawiła się nasza instytucja? Nic. Albo prawie nic. Obudzili się z trzydziestoletniego snu, jak nagle okazało się, że Muzeum znajduje się w zainteresowaniu majestatu państwa.
I niech dyrektor Ossowski nie żartuje nawet ze swoją „inicjatywą” w kontekście prac nad koncepcją prac przy zmianach MPZP. Bowiem szczegółowa i przemyślana Koncepcja zmian do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu Westerplatte, złożona została w grudniu 2017 r. do Biura Rozwoju Gdańska jako pierwsza przez... Muzeum II Wojny Światowej. Koncepcja została pozytywnie zaopiniowana przez Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytów. Dokument ten zmotywował i uświadomił konieczność podjęcia przez Miasto Gdańsk działań, zmierzających do zmiany obowiązujących, krzywdzących dla zabytków zapisów aktualnego planu miejscowego Westerplatte, czego wyraz stanowiło podjęcie przez Radę Miasta Gdańska uchwały o przystąpieniu do zmian MPZP terenu Westerplatte. Muzeum II Wojny Światowej, rozumiejąc wagę tego dokumentu, aktywnie uczestniczyło zresztą w spotkaniach z Biurem Rozwoju Gdańska oraz śledziło Komisje Rady Miast dotyczące zagospodarowania tego terenu, a także przesyłało swoje uwagi do projektu MPZP, niemniej nie wszystkie zostały uwzględnione – pomimo zasadności merytorycznej.
Także w grudniu 2017 r. inż. Igor Strzok przygotował dla Muzeum dokumentację pt. Waloryzacja konserwatorska i wytyczne konserwatorskie dla obszaru półwyspu Westerplatte i Szańca Mewiego w Gdańsku), określając stan zachowania i ustalając wytyczne konserwatorskie dla zespołu umocnień z XIX-XX w. na terenie półwyspu Westerplatte wraz z przyległym terenem Szańca Mewiego.
Co zatem Gdańsk zrobił ws. Westerplatte?
Gdański samorząd organizuje co roku uroczystości 1 września. Niestety od kilku lat uroczystości te stały się dla władz Gdańska narzędziem do ataku na rząd Rzeczpospolitej. Poza tymi uroczystościami, na Westerplatte Miasto Gdańsk nie zrobiło literalnie nic, co zasługuje na dobre słowo. Zdaje się jednak, że właśnie dzisiaj aktywność gdańskiego samorządu ws. Westerplatte sięga zenitu. Koncentruje się jednak nie na tym, na czym powinna – bo na przeciwdziałaniu powstania na Westerplatte prawdziwego muzeum. Niepokojącą bierność zastąpiła destrukcyjna aktywność.
Wiosną 2018 roku dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej przedstawiła koncepcję zagospodarowania na nowo terenu na Westerplatte. Co zakładał projekt?
To rozwinięta, ale wciąż otwarta wizja plenerowego parku historyczno - krajobrazowego. Głównym założeniem jest tutaj przywrócenie ścieżek komunikacyjnych Wojskowej Składnicy Tranzytowej, dzięki którym uda nam się także odtworzyć opowieść o walce Polaków z pierwszych dni września 1939 r. Dzisiejszy układ komunikacyjny na Westerplatte jest bowiem zaprzeczeniem faktów historycznych, nic nie opowiada, niczego nie uczy, nie kieruje ruchem zwiedzających. Ponadto zakładamy uczytelnienie reliktów walki z września 1939 r. Dopuszczamy też możliwość nowych uzupełnień budynków WST, w celu zaaranżowania ich na obiekty muzealne. Ta ostatnia kwestia budzi najwięcej dyskusji w świecie architektów, konserwatorów i historyków sztuki. Ja osobiście cieszę się z tej dyskusji, bo w jej toku uda się z pewnością wybrać najlepsze rozwiązanie.
Warto podkreślić, że Muzeum podjęło inicjatywę udostępnia zwiedzającym dwóch oryginalnych budynków: Elektrowni oraz Wartowni nr 4, które w chwili obecnej znajdują się na terenie zamkniętym. W ramach tych działań przewidujemy działania zmierzające do polepszenia stanu tych oryginalnych zabytków architektury, w celu udostępnienia ich dla zwiedzających.
Jesteśmy natomiast przeciwni propozycji Miasta Gdańska, aby na Westerplatte wznosić nowe kubatury, tym razem w estetyce XXI w., które w znaczący sposób odcinają się od historycznego otoczenia stojąc w kontrze do kontekstu miejsca. To bowiem, obok obecnych na Westerplatte rozwiązań architektonicznych rodem z PRL, może jedynie spotęgować przestrzenny chaos, zagłuszając historyczne relikty – jest to sprzeczne z naszymi intencjami, które zakładają powrót do historycznych form.
Jak ocenia pan postawę w tej sprawie prezydent Gdańska? Aleksandra Dulkiewicz mówiła w Sejmie w kontekście specustawy m.in. o stalinowskich czasach.
Jeśli ktoś porównuje władzę wybraną przez wolnych Polaków w demokratycznych wyborach, do zainstalowanej przez obce mocarstwo komunistycznej dyktatury, zbierającej żniwo dziesiątków tysięcy śmiertelnych ofiar, to albo nie miał w szkole kursu historii, albo odchodzi od zmysłów, albo żartuje z rzeczy, z których nie należy żartować.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.