Piotr Zychowicz: Lepiej czcić Brygadę Świętokrzyską, niż Ludowe Wojsko Polskie
Prezydent Andrzej Duda objął patronat nad uroczystościami upamiętniającymi Brygadę Świętokrzyską Narodowych Sił Zbrojnych. Jak pisze "Gazeta Wyborcza" był to jedyny polski oddział, który kolaborował w czasie wojny z Niemcami. Jaką rolę faktycznie odgrywała Brygada?
Piotr Zychowicz: Nie czytałem tego artykułu „Gazety Wyborczej”. Mogę natomiast powiedzieć, że Brygada Świętokrzyska NSZ nie była jedynym polskim oddziałem partyzanckim, który podjął współpracę z Niemcami. Było więcej takich przypadków. Na przykład na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie, gdzie Polacy i Niemcy mieli wspólnego wroga – bolszewickich partyzantów. To był wróg numer jeden. Kilku miejscowych dowódców AK zawarło pakty o nieagresji z miejscowymi dowódcami niemieckimi. Niemcy dostarczali broń, a Akowcy przy jej pomocy tępili Sowietów. Najgłośniejszy taki przypadek to oczywiście Adolf Pilch „Góra” – „Dolina”. Oficer ten w 1944 roku, w obliczu nadciągającej Armii Czerwonej zebrał swoich ludzi i w porozumieniu z Niemcami wycofał się aż pod Warszawę. W ten sposób uratował żołnierzy przed niechybną śmiercią z ręki bolszewickiej bezpieki. Nawiasem mówiąc po dotarciu do Kampinosu Pilch zmienił front i uderzył na Niemców. We wsi Truskaw rozbił oddział RONA. Brygada Świętokrzyska zrobiła mniej więcej to samo co akowski oddział Pilcha, tylko później – w styczniu 1945 roku. Oficerowie Brygady dogadali się z Niemcami i u ich boku wycofali się na Zachód, aż do Protektoratu Czech i Moraw. Wybór był prosty: śmierć w kazamatach NKWD, albo taktyczny sojusz z Niemcami. Wybrano to drugie i myślę, że był to dobry wybór. Uratowano w ten sposób życie wielu ludziom. To był pragmatyzm, a nie miłość do Hitlera.
I dalej GW: Brygada była oddziałem, który odmówił scalenia się z Armią Krajową, walczył z komunistycznymi bojówkami, a także znany jest z rabowania wsi, mordowania cywilów, Żydów i otwartej współpracy z nazistowskimi oddziałami....
Powtarzam – celem porozumienia zawartego z Niemcami w styczniu 1945 roku nie była wspólna walka u boku III Rzeszy. Oficerowie Brygady robili co mogli żeby się z takiej wspólnej walki wykręcić. Ich nadrzędnym celem było ratowanie własnych żołnierzy. Moim zdaniem postąpili roztropniej niż oficerowie AK, którzy wzięli udział w akcji „Burza”. Czyli witaniu i pomaganiu wkraczającej do Polski Armii Czerwonej. To było całkowite szaleństwo, które musiało się skończyć tragicznie. Jeżeli chodzi o ciążące na NSZ oskarżenia to należy rozróżnić dwie sprawy. Po pierwsze zwalczanie komunistycznych bojówek. Tak, to prawda. NSZ zwalczał formacje Armii Ludowej. Trudno mi jednak zrozumieć dlaczego jest to traktowane jako zarzut. Komuniści chcieli aby Polska po wojnie straciła niepodległość i została podporządkowana Związkowi Sowieckiemu. Byli więc przedstawicielami wrogiego mocarstwa, nieprzyjaciółmi Rzeczypospolitej. Bardziej skomplikowana sprawa jest w przypadku Żydów. Trudno nazwać NSZ formacją złożoną z filosemitów. Ten kto tak twierdzi – zaklina rzeczywistość. Warto jednak pamiętać, że Brygada Świętokrzyska 5 maja 1945 roku uderzyła na niemiecki obóz koncentracyjny w Holiszowie. Obóz został wyzwolony i polscy żołnierze ocalili kilkaset więźniarek. W tym wiele Żydówek.
Czy prezydent RP powinien obejmować patronatem tego typu uroczystości?
Nie mam nic przeciwko temu. Wolę żeby prezydent Andrzej Duda składał wieńce żołnierzom NSZ niż ludowego Wojska Polskiego, co mu się zdarzało.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.