Chwedoruk: Od początku nie mogłem pojąć fenomenu Kukiza
Najstarsza polska partia polityczna, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe oraz antysystemowy i walczący z partiokracją ruch Pawła Kukiza startują ze wspólnej listy do Sejmu. Czy jest to zaskoczenie i czy z tej mąki będzie chleb?
Prof. Rafał Chwedoruk: Jeśli ktoś śledził polską scenę polityczną, a zwłaszcza jeśli pamięta lata 90., nic nie jest w stanie go zaskoczyć. Ale rzeczywiście chyba nie da się wymyślić bardziej egzotycznej koalicji niż Kukiz i PSL. Formacje te dzieli wszystko. Łączy jedynie to, że bieg wydarzeń na chwilę funkcjonalnie umieścił PSL i Kukiza w centrum pomiędzy walczącymi ze sobą obozami PO i PiS. Ale to jedyne, co Kukiza i Ludowców łączyło. Dodatkowym smaczkiem tej całej historii jest fakt, że z PSL związali się też ludzie kojarzeni z Donaldem Tuskiem. I skoro jest tam pan Protasiewicz, to robi się już bardzo antysystemowo. A mówiąc poważnie, mam pewną satysfakcję.
Dlaczego?
Od początku, od 2015 roku, gdy Paweł Kukiz zaczął karierę polityczną nie mogłem pojąć jego fenomenu jako antysystemowca. Naczelny postulat, z którym związał swój program, jednomandatowe okręgi wyborcze JOW, to przecież sztandarowy program Platformy Obywatelskiej. Co więcej, to program, który PO nie tylko głosiła, ale też realizowała – poszerzając krąg organów samorządowych, wybieranych w JOW-ach, wprowadzając JOW-y w wyborach do Senatu. Co więcej, wcześniej Paweł Kukiz nie był osobą do końca obcą znanym politykom Platformy Obywatelskiej.
Co z tego wynika?
Można się więc zastanowić, czy nie został po prostu mianowany antysystemowcem przez część środowisk, które działały w obrębie samego systemu. W tym sensie absolutnie nie jestem zaskoczony. I myślę, że ten koniec – nie wiem, czy kariery politycznej, ale na pewno jej etapu – nie stanowi jakiejś niespodzianki. Osobiście dużo bardziej byłbym zaskoczony oglądając Pawła Kukiza na listach Prawa i Sprawiedliwości.
Można skontrować ten argument, że Paweł Kukiz zraził się do systemu, i głosi po prostu hasła ludzi, którzy liczyli na reformy ze strony PO, takie jak JOW także do Sejmu, i się nie doczekali. Do tego Kukiz z PSL-em jak sam Pan wspomniał szczególnie awanturach w Sejmie na przełomie 2016 roku znalazły się w środku pomiędzy PO i PiS. Czy nie było tak, że obie formacje były na siebie skazane?
Pozwolę sobie zauważyć, że obecny lider PSL, w przeciwieństwie do chociażby Waldemara Pawlaka, aż do czerwca tego roku był osobą wobec Platformy Obywatelskiej mało asertywną. Trudno powiedzieć, by PSL nie uczestniczył w jednym wielkim froncie opozycji przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Stało się jak się stało i droga PSL do centrum jest znacznie trudniejsza, by nie powiedzieć niemożliwa. Łatwiej byłoby PSL-owi zmierzać w kierunku centrum gdyby po wyborach 2015 rok diagnozowało sytuację zupełnie inaczej niż reszta opozycji.
Inaczej, to znaczy jak?
Gdyby nie odrzucało a priori faktu sprawowania władzy przez PiS, nie posługiwało się retoryką dotyczącą zagrożenia dla demokracji itd. Ale tak się wtedy nie stało. A zerwanie powyborcze z Koalicją Europejską w czerwcu b. r. robiło wrażenie wielkiej improwizacji, działania ad hoc, a nie przemyślanej strategii politycznej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.