"17 września to radosna data dla Białorusinów"
Jak wiadomo, Armia Czerwona na Kresach Wschodnich nie została, delikatnie pisząc, wrogo powitana przez miejscową ludność białoruską i ukraińską. Upadek IIRP był szansą dla rosnących w siłę nacjonalizmów. Nie mówiąc już o białoruskich i ukraińskich komunistach. W sowieckiej historiografii, jak wiadomo, przyjęła się interpretacja, zgodnie z którą 17 września nie rozpoczęła się sowiecka agresja na Polskę, lecz „wyzwoleńczy pochód Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej”. Współczesna narracja rosyjskiej polityki historycznej właściwie powtarza tezy ówczesnej stalinowskiej propagandy. O ile Ukraińcy, na fali zrozumiałej szczególnie w kontekście wojny na wschodzie dekomunizacji, odcinają się od tej dziejowej spuścizny, o tyle Łukaszenkowska Białoruś pozostaje pod wpływem sowieckiej interpretacji przeszłości. 17 września to z tej perspektywy „dzień zjednoczenia” ziem białoruskich – tereny należącej do IIRP Białorusi Zachodniej zostały bowiem w efekcie włączone w skład Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Po upadku ZSRS granice republiki stały się granicami formalnie niepodległego już państwa…
Oczywiście, z taką interpretacją nie zgadza się antyłukaszenkowska, antyrosyjska opozycja. Jednak ton opinii publicznej nadają głosy, współbrzmiące z polityką historyczną Kremla. „Zjednoczenie Białorusi – najważniejsza data naszej historii XX wieku” – głosi tytuł artykułu Maksima Osipowa, opublikowanego na portalu sb.by (portal dziennika „Sowietskaja Biełarussija – Biełaruś Siegodnia”). Historyk Aleksandr Wabiszczewicz w rozmowie z dziennikarzem przekonuje, że pod rządami Warszawy w okresie dwudziestolecia międzywojennego Zachodnia Białoruś nie odczuła spodziewanego skoku cywilizacyjnego. Kresy pozostawały prowincją. Trudno jednoznacznie polemizować. Jednak, co zastanawiające, historyk nie zadaje sobie trudu porównania sytuacji zachodnich Białorusinów z sytuacją ich rodaków zza wschodniej granicy… Jeśli rządy Warszawy nie dały zbyt wiele Białorusinom, to cóż dopiero stalinowskie rządy Moskwy?!
„17 września 1939 r. to jedno z najważniejszych wydarzeń białoruskiej historii XX wieku. Jednak oceniać znaczenie jakiegokolwiek wydarzenia należy jedynie w konkretnym historycznym kontekście. W danym wypadku – przez pryzmat niesprawiedliwego traktatu ryskiego. Tylko uwzględniając jego postanowienia możemy w pełni uświadomić sobie pełnię wielkości, radości i cały tragizm tej daty” – ocenia w rozmowie z sb.by Igor Marzaliuk. Historyk i polityk, białoruski parlamentarzysta zapewnia, że nie zamierza idealizować sowieckiej przeszłości: „Wielokrotnie podkreślałem, że w żadnym wypadku nie oceniam pozytywnie stalinowskich, czy jakichkolwiek innych, represji” – mówi Marzaliuk. Jednocześnie, powołując się na źródła, przekonuje, że represje dotyczyły nie tylko Polaków, ale i innych kresowych narodowości.
Z kolei autor artykułu dodaje już od siebie: „Faktem jest, że zjednoczenie naszych ziem we wrześniu 1939 r. stało się prawdziwym świętem dla każdego, komu nie jest obojętna Białoruś, i to niezależnie od przekonań ideologicznych”. W ramach potwierdzenia swojej tezy przywołuje opinie ekspertów. „Wszystkie białoruskie szkoły, otwarte w czasach władzy sowieckiej, na Białorusi Zachodniej były zamknięte (…) Język białoruski w Polsce był nieuznawany, a tych którzy tym językiem się posługiwali, uważano za niepiśmiennych” – mówi historyk Władimir Jegoryczew. Co ciekawe, mówi to po rosyjsku, na łamach rosyjskojęzycznych mediów. Ale cóż, najwidoczniej rusyfikacja dla przywiązanych do wschodniego sąsiada Białorusinów jest złem mniejszym niż polonizacja… „Badacze z innych krajów, którzy twierdzą, że pakt Ribbentrop-Mołotow był niesprawiedliwy, mają do tego prawo. Ale my będziemy rozpatrywać to wydarzenie z naszego punktu widzenia, z uwagi na wagę tego wydarzenia dla naszego narodu! Dlaczego mamy rezygnować z własnej historii?” – nie, to nie jest wypowiedź rosyjskiego historyka, z takich (sentyment do ZSRS) czy innych (sentyment do imperialnej potęgi) powodów broniącego kompromitującej w oczach wolnego świata przeszłości. To opinia Aleksandra Kochanowskiego, dziekana wydziału historycznego Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego. W oczach Mińska 17 września narodziła się – niech i sowiecka, ale jednak – zjednoczona Białoruś…
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.