PiS niezadowolone z postawy Jakiego. "Zostało to przyjęte z niesmakiem"
Koalicjanci PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy - Solidarna Polska i Porozumienie - zwiększyli w wyborach parlamentarnych swoje wpływy. Oba ugrupowania wprowadziły po 18 posłów do Sejmu.
Jak informowały niektóre media, w tym TVN w "Faktach", Zbigniew Ziobro zaczyna wobec tego stawiać nowe warunki. Minister sprawiedliwości miał żądać dla siebie teki wicepremiera, a dla swojej partii - szefostwa w kolejnym resorcie. Patryk Jaki mówił z kolei o potrzebie rozmowy w sprawie zmiany na urzędzie premiera – donosiły "Fakty" TVN.
Do tych informacji odniósł się europoseł Patryk Jaki. Były wiceminister sprawiedliwości wskazuje, że Zjednoczona Prawica musi odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego pomimo ogromnych sukcesów większość osób wybiera partie opozycyjne, zaś wzmocniona lewica wraca do Sejmu. "Dlaczego Polacy byli silni w walce(doceniani we wspomnieniach najważniejszych przywódców świata)? Ponieważ wierzyli w ponadczasowe wartości, a nie w pieniądz i wygodę życia. I to jest prawdziwa walka o Polskę. Prawica, jeśli chce przetrwać musi zatrzymać proces «wrogiej socjalizacji» społeczeństwa - inaczej za kilka lat nasza Ojczyzna będzie wartościami «różowa». Nie chodzi nam więc o sprawy «personalne», ale gwarancje, że nowy rząd nie przegapi spraw najważniejszych" – napisał na Facebooku.
W siedzibie PiS panuje jednak niezadowolenie z postawy Patryka Jakiego. W partii rządzącej uważa się m.in., że europosłowi uderzyła sodówka do głowy i bardziej gra na siebie, niż na obóz rządzący. – Jego ostatnie działania zostały przyjęte z niesmakiem – mówi portalowi DoRzeczy.pl jeden z polityków PiS znających kulisy rozmów. Jak dodaje, gdyby Patryk Jaki miał bardziej koncyliacyjną postawę w wyborach samorządowych, to mógłby zrobić lepszy wynik. – Utwardzanie wszystkiego betonem nie pokazało swojej skuteczności – wskazuje nasz rozmówca.
Negocjacje partyjne i poszerzanie swoich sfer wpływów nie są czymś zaskakującym. Czasem mogą się jednak – nawet wbrew inicjatorom – wymknąć spod kontroli, o czym partia rządząca doskonale zdaje sobie sprawę. – Nie ma co dolewać oliwy do ognia, a Patryk to robi – dodaje pragnący zachować anonimowość polityk.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.