Marcin Rola: To, co robi YouTube to chamówa, patologia, trzeba z nią walczyć!

Dodano:
Marcin Rola Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Stworzyliśmy fajną, profesjonalną redakcję. Teraz uniemożliwia się nam pracę. Jak widać jest blokada na treści prawicowe, konserwatywne. I jakiś cenzor siedzi i cenzuruje nas tylko dlatego, że mamy takie, a nie inne poglądy. To jest totalna patologia. Z tym trzeba walczyć! Jak nic z tym nie zrobimy, to wszystkich nas zaorają. Dzisiaj jest to telewizja W Realu24, jutro może będzie stron DoRzeczy.pl. – mówi portalowi DoRzeczy.pl Marcin Rola, twórca niezależnej telewizji internetowej wRealu24 TV.

Po raz kolejny kanał wRealu24 TV został – nie po raz pierwszy zresztą – zablokowany na YouTube. Co takiego Pan zrobił, że zasłużył sobie na takie „wyróżnienie”?

Marcin Rola: Jestem nieprawomyślny, dopuściłem się – jak to określił Orwell – zbrodniomyśli. Teraz oczywiście sobie dworuję, ale trochę tak to wygląda. Dostaliśmy już bana któryś raz, na tydzień za program Stanisława Krajskiego o – uwaga – katolicyzmie. Był to program w obronie wartości, księży. Było w nim trochę o migracji ukraińskiej w Polsce, ideologii gender i LGBT.

Jakie było uzasadnienie zablokowania kanału?

Zostaliśmy zablokowani pod pretekstem mowy nienawiści – co jest absurdem, bo w polskim prawie nie ma takiego określenia. Jest pomówienie bądź zniesławienie, ale o tym, czy ono miało miejsce decyduje polski sąd. YouTube nic sobie z tego jednak nie robi, dał nam znienacka to ostrzeżenie i tygodniową blokadę. De facto w każdym momencie może nam zlikwidować kanał, a tam jest już blisko 290 tysięcy followersów, wspólnie z naszą stroną mamy 330 tysięcy realnych użytkowników. To największa tego typu platforma wideo – konserwatywna, niezależna. Finansują nas przede wszystkim nasi widzowie, donatorzy. Reklamy nam także wyłączyli miesiąc temu. Co więcej, niekoniecznie zapłacili nam za reklamy, które już zostały wyświetlone.

Zablokował Wam reklamy i z tego tytułu tracicie pieniądze, ale pieniądze za reklamy, które wyświetlone zostały, chyba muszą być zapłacone?

Należało nam się ponad 42 tysiące złotych za reklamy wyświetlone w październiku. I tych pieniędzy YouTube nam nie wypłacił. To już taka cenzura prewencyjna na bardzo szeroką skalę. To nieprawdopodobny skandal, że globalna korporacja robi co jej się żywnie podoba na polskim rynku. W ogóle nie stosuje się do polskiego prawa i polskiej konstytucji. Wycina się tam tylko prawicowych twórców, o konserwatywnych poglądach. Co było dodatkowo ciekawe, była to środa wieczór. Maila od YouTube otrzymaliśmy o 18.55. było to pięć minut przed rozpoczęciem transmisji na żywo debaty w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Debaty, w której mieli wystąpić Rafał A. Ziemkiewicz, Stanisław Michalkiewicz, Marian Miszalski, Witold Gadowski, Leszek Żebrowski, a rozmowa miała dotyczyć premiery najnowszej książki Stanisława Michalkiewicza. Brak mi w ogóle słów, żeby to nazywać. To, co robi YouTube to totalna chamówa. Nie liczy się z polskim prawem, konstytucją. Ma je totalnie ‘’gdzieś”. Mamy totalny atak na wolność słowa w Polsce. Bo przecież niezależni dziennikarze nie mają dostępu do największych anten typu TVP, TVN, Polsat. Założenie własnej telewizji jest trudne, bo wciąż są trudne do przejścia procedury koncesyjne. I zrobiliśmy niezależny projekt w internecie. Udało się zrobić coś fajnego, konserwatywnego, całkowicie niezależnego. Za projekt odpowiada 330 tysięcy użytkowników, polskich patriotów z kraju i za granicy. I tym ludziom odebrano ich telewizję pod pozorem szerzenia jakiejś mowy nienawiści, podczas gdy nic takiego nie miało miejsca.

Czy jest jakaś procedura odwoławcza w samej platformie YouTube, co zamierzacie dalej robić?

Procedura odwoławcza istnieje, ale jest nieczytelna i nieskuteczna. Zrobimy to, co redaktor naczelny tygodnika „DoRzeczy” Paweł Lisicki – pójdziemy z tym do sądu. Czekamy na opinię Ordo Iuris, które będzie nas reprezentowało. Chcemy po pierwsze – odzyskać pieniądze należne nam z reklam. Ja wielokrotnie rozmawiałem już wcześniej z przedstawicielami YouTube, zapewniali, zarzekali się, że nie ma u nich żadnej cenzury. A jednocześnie dzieją się takie rzeczy. Już przy poprzednich sytuacjach tego typu prosiliśmy, że skoro gdzieś naruszyliśmy regulamin, to niech pokażą dokładny fragment programu, w którym to zrobiliśmy. Nigdy nic nam nie pokazali, ograniczali się do zdawkowych, ogólnikowych komunikatów. Mam już tego dosyć. Stworzyliśmy fajną, profesjonalną redakcję. Teraz uniemożliwia się nam pracę. Jak widać jest blokada na treści prawicowe, konserwatywne. I jakiś cenzor siedzi i cenzuruje nas tylko dlatego, że mamy takie, a nie inne poglądy. To jest totalna patologia. Z tym trzeba walczyć!

W jaki sposób?

W najbliższy wtorek będziemy organizować debatę w Sejmie. Będą politycy z różnych opcji, twórcy, przedstawiciele Ordo Iuris. Na pewno tę sytuację trzeba jakoś uporządkować prawnie. YouTube konsekwentnie łamie artykuł 54 polskiej konstytucji. Nie musi tu płacić podatków, nie robi sobie nic z polskiego prawa. Jak nic z tym nie zrobimy, to wszystkich nas zaorają. Dzisiaj jest to telewizja W Realu24, jutro może będzie stron DoRzeczy.pl.

Wróćmy jeszcze do tego zawieszenia kanału, do którego doszło w środę. Jakie były powody tego, że akurat teraz?

Myślę, że była to swoista zemsta za zasięgi, które osiągnęliśmy. Pobiliśmy wszelkie rekordy. Nasz wieczór wyborczy na żywo obejrzało około 20 tysięcy ludzi. W internecie przebiliśmy Onet, Wirtualną. Marsz Niepodległości znów obejrzało na żywo kilkadziesiąt tysięcy użytkowników. A kluczowym punktem było być może mocne zaangażowanie się w promocję książki Wojciecha Sumlińskiego, dr Ewy Kurek i Tomasza Budzyńskiego ‘’Powrót do Jedwabnego” gdzie na żywo w internecie obejrzało promocję 30 tysięcy widzów, a do sali na Foksal przyszło ponad tysiąc osób. Nie mam dowodów, że to był powód blokady, ale nie można tego wykluczyć.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...