Jastrzębowski: Najlepszy wizerunkowo ruch prezydenta, Kurski kozłem ofiarnym
Czy Andrzej Duda podpisując ustawę o przekazaniu 2 miliardów na media publiczne przegrał wybory, jak twierdzą jego przeciwnicy?
Sławomir Jastrzębowski: Nie zgadzam się z tą opinią. Prezydent pod względem wizerunkowym zrobił najlepszy ruch, jaki mógł w tej czasowo-politycznej układance zrobić.
Jak to? Przecież nie brak opinii, że Andrzej Duda wymuszając dymisję Jacka Kurskiego, prezesa Telewizji Polskiej, doprowadził do kryzysu przed samymi wyborami, na początku kampanii prezydenckiej.
W rzeczywistości prezydent dla siebie ugrał bardzo wiele. Przekazał pieniądze na media publiczne, które były dla mediów tych niezbędne. To po pierwsze. Dzięki udziałowi premiera i nagłośnieniu sprawy wydatków na onkologię – wydatki wzrosły tu znacząco – udało się złagodzić narrację opozycji o tym, że PiS usiłuje wspierać telewizję kosztem ludzi ciężko chorych.
A samo wymuszenie dymisji prezesa Telewizji?
Jacek Kurski stał się kozłem ofiarnym nieumiejętności planowania i patrzenia w kalendarz przez PiS. Załatwianie pieniędzy na media publiczne w okresie gorączki kampanii wyborczej jest co najmniej nierozsądne. Oczywiście w tej sprawie nakładają się też na siebie walki wewnętrzne frakcji w Zjednoczonej Prawicy. Kurskiemu można robić zarzuty z powodu twardej linii programowej publicystyki w telewizji, ale telewizja publiczna zawsze jest w rękach rządzących polityków, więc takie zarzuty trącą hipokryzja. Pamiętajmy, że publicystyka to tylko cząstka telewizji. Faktem jest, że Kurski dał się mocno we znaki stacjom komercyjnym wygrywając oglądalność w rozrywce i sporcie. Oglądalność Sylwestra Marzeń może być tego najlepszym przykładem. Niezależnie czy to się komuś podobało czy nie, to z wynikami się nie dyskutuje. Ale Andrzej Duda gra swoją grę, grę o reelekcję, chciał osiągnąć konkretny efekt.
Czyli?
Dać wyraźny sygnał – wspieram media publiczne, bo to wsparcie jest niezbędne, ale widzę też problemy. Zarzucacie mediom publicznym, że robią propagandę? To ja podpisuję ustawę o wsparciu, ale doprowadzam do dymisji prezesa, żebyście się uspokoili. Oczywiście to, czy taki przekaz się utrwali, zależeć będzie w dużej mierze od tego, jak dalej będzie wyglądać TVP. Gdyby nie palec Lichockiej i czarny PR opozycji sklejający 2 mld złotych na telewizję z onkologią, Kurski byłby niezagrożony.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.