Jankowski: Głos rozpaczy za utraconym światem
To głos artykułowany przez nielicznych w imieniu – rzekomo – większości. Ale sparaliżowani strachem gęgacze nie rozumieją tej większości, którą tak bardzo chcą reprezentować. Ale po kolei.
Zdecydowana większość tęskniących za lasem – jak mniemam – ostatni raz w lesie była na wycieczce szkolnej. Skąd to wiem? Po zdjęciach na fejsie i insta. Pamiętacie jakieś fotki znajomych sprzed epidemii zrobione w lesie? A pamiętacie za to te z knajp? Drogich restauracji? Koncertów? Modnych miejsc? Wakacji? Takich było zatrzęsienie.
Dlatego to gęganie i stękanie jest tak naprawdę wyrazem jednego – ogromnej tęsknoty za normalnością. Tęsknoty za czasem, który – wszyscy sobie to uświadamiamy – odszedł. I nie wiadomo kiedy wróci, jeśli w ogóle. To był świat, w którym zamiast lasu były wakacje w Międzyzdrojach lub na Fuercie. Gdzie było spotkanie ze znajomymi w pizzerni lub wyjście na koncert, do kina czy zakupy w galerii. I kiedy to wszystko zostało zamknięte został nam – jak się złudnie wydawało – tylko ten las. A i ten nam zabierają...
Dlatego wszelkie wpisy o prawie do lasu należy czytać tak: „Ja chcę normalności! Ja chcę, żeby było jak było! Ja chcę móc pracować i zarabiać jak do niedawna! Ja się boję!". Reakcja dość zrozumiała. Ale staje się zwykłym gęganiem, stękaniem i narzekactwem na tle tego, jak większość rodaków reaguje na zagrożenie.
Ta większość też się cholernie boi, też tęskni, ale zacisnęła zęby i zrozumiała, że siedzenie w domu to najprawdopodobniej najlepsze wyjście. Ta większość potrafi czytać i interpretować wieści z Włoch, Hiszpanii czy Francji. Ci ludzie wiedzą, że będzie źle w gospodarce, z pracą z kredytami. Ale ta większość za nic na świecie nie chciałaby przeżyć traumy Włochów czy Hiszpanów. Dlatego nie panikują, nie histeryzują, że im las zabrano.
I tak dochodzimy do końca tego tekstu. Nikt z nas nie wie, co będzie dalej. Stękanie o lasach pozostanie stękaniem. A historia rozliczy nas z tego, w jaki sposób daliśmy sobie radę z epidemią. I w jaki sposób będziemy się z niej podnosić.
Autor jest dziennikarzem Polsat News. W latach 2003-2014 był redaktorem naczelnym dziennika "Fakt".
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.