Wirusolog o szczepionce na koronawirusa. "Dopiero na drugą lub trzecią epidemię"
Według nienaukowej teorii, osoby zaszczepione na gruźlicę potrafią przejść koronawirusa łagodniej. Możemy uznać, że wspomniana korelacja ma pozytywne odzwierciedlenie w przebiegu wirusa Covid-19?
Pani redaktor, badania statystyczne mają to do siebie, że korelacje trzeba jeszcze uzasadnić logiką. Jeżeli nie ma uzasadnienia logicznego, to są to zjawiska równoległe, albo zjawiska wynikające ze znacznie bardziej złożonych zależności.
Jak jest w tym przypadku?
W tym wypadku mamy do czynienia z zbiegiem okoliczności.
Jednak określone kraje, w których występuje obowiązek szczepień na gruźlice rzeczywiście mają mniejszy problem z Sars-CoV-2…
Określone kraje, miały określony poziom szczepień, a fala poszła akurat tak, że ruszyła według pewnych obyczajów kulturowych.
Co ma pan na myśli?
Mam na myśli zdolność podróżowania po świecie, która w dobie wielkiej globalizacji ma znaczenie, jeśli spojrzymy na miejsca, w których problem z koronawirusem przybrał większą skalę. Co do gruźlicy. Zwalczanie jej było wprost proporcjonalne do dochodu narodowego. W związku z tym szczepienia rozłożyły się w taki właśnie sposób.
Rozmawiając o zestawieniu państw, które szczepią swoich obywateli na gruźlice, nie można pominąć Tajwanu. To właśnie Tajwańczycy najlepiej poradzili sobie z epidemią nowego koronawirusa. Pan uważa, że korelacja jest „zbiegiem okoliczności”. Może jednak nie?
Pani redaktor, jakie kontakty ma Tajwan z Chinami?
Złe.
Otóż to. Zażartuje zatem. Niższy dochód narodowy ma tendencje do osłabiania działania koronawirusa. Proszę sprawdzić taką korelacje.
Tajwan nie jest biednym państwem, więc wpływ dochodu narodowego na osłabienie nowego koronawirusa wydaje się bezcelowy. Zmieńmy jednak temat. Profesor jest przeciwnikiem noszenia maseczek. Dlaczego?
Pół żartem, pół serio. Przy określonym poziomie prawdopodobieństwa, że spotkamy osobę zakażoną na ulicy maseczka jest bez sensu. Zgarnie wszystko co wiruje w powietrzu. Po drugie, maseczki trzeba nosić umiejętnie. Ważne jest także to, co robimy z nimi po ich zdjęciu.
Kto powinien nosić maseczki?
Maseczki powinni zakładać ci, którzy biorą udział w zwalczaniu wirusa i ci, którzy mają kontakt bezpośredni z potencjalnymi chorymi. Nie ma powodu, aby nosić maseczkę na ulicy. Zdolność zakażenia nie wynika jedynie z przejścia obok nas osoby zakażonej, ale raczej z długości kontaktu. W Chinach noszenie maseczek jest dowodem lojalności wobec władzy, w Europie jest dowodem kontestacji albo mody.
Mówi pan, że maseczka ma za zadanie zbierania „wszystkiego co wiruje w powietrzu”. Może lepiej się zabezpieczyć i ją nałożyć, aby mieć spokojną głowę?
Część osób nosi maseczki jakby oddychali przez sztuczny otwór, czyli jakby mieli tracheotomię. Także jak ludzie mają nosić maseczki nieumiejętnie to lepiej, aby tego nie robili.
Jakie są największe mity związane z koronawirusem?
Jeden mit popieram.
Jaki?
Pani redaktor, skuteczność cebuli i czosnku. Trzyma innych na dystans.
Profesor zaczął od żartobliwej strony. Skupimy się na sferze nauki. Co jest wierutną bzdurą, jeśli chodzi o koronawirusa?
Wiele osób mówi, że ma szczepionkę na koronawirusa. Jednak, aby mieć szczepionkę to trzeba ją sprawdzić. Każdy wirusolog może namnożyć koronawirusa, jeśli będzie postępował zgodnie z pewnymi zasadami. Ale to nie wszystko. Proces uzyskania szczepionki tra długo. Trzeba zacząć badania na myszach. Potem na ludziach, a to nie wchodzi w rachubę. W związku z tym trzeba poczekać, aby osoby szczepione i nieszczepione miały odpowiedni kontakt. Z osobami chorymi
Zatem. Kiedy naprawdę można dostać szczepionkę?
Dopiero na drugą albo trzecią epidemie. Jeśli oczywiście nie skończy się na jednej epidemii.
Niektórzy eksperci twierdzą, że koronawirus ma różne szczepy i mutuje się jak grypa. To prawda?
Mówią, że koronawirus się mutuje tylko tak się składa, że jest jednorodny we wszystkich badaniach. Dlatego przyjmowanie, że się zmutuje jest wróżeniem z fusów. A co, jeśli się nie zmutuje? Powinniśmy się obawiać innej rzeczy.
Tzn?
Wiara w mity spowoduje, że poszczególne kraje będą opóźniały wprowadzanie metod epidemiologicznych. Tego się boję. Zaczną mówić o odporności stadnej i przechorowaniu. To zupełnie bez sensu. Nie tędy droga.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.