Prof. Kazimierz Kik: Trzaskowski jest jakąś postacią, Hołownia jest kaprysem
Pojawiły się medialne doniesienia, że Szymon Hołownia miałby wycofać się z wyborów prezydenckich na rzecz Rafała Trzaskowskiego, a w zamian zostałby kandydatem PO na prezydenta Warszawy. To realny scenariusz?
Prof. Kazimierz Kik: Nie bardzo w niego wierzę. To raczej jakieś rozpuszczane plotki nie mające potwierdzenia w rzeczywistości. Przede wszystkim Szymon Hołownia nie miałby zbyt wielkich szans na to, by wygrać w Warszawie. Natomiast to, że takie plotki się pojawiają wynika z tego, że już nawet sam Hołownia zdał sobie sprawę, że rywalizacji z Rafałem Trzaskowskim o przywództwo po opozycyjnej stronie nie wygra. Jeśli będą wybory 28 czerwca, to w drugiej turze znajdzie się właśnie prezydent stolicy. Może nie wygra z Andrzejem Dudą, ale Szymona Hołownię wyprzedzi na pewno.
To przegrywa rywalizację z Trzaskowskim. W takim razie aż się prosi, żeby wycofał się z prezydenckiego wyścigu, a w zamian coś by mógł dostać. Stanowisko w Warszawie byłoby chyba atrakcyjne?
Tu musiałby najpierw prezydent Warszawy zostać prezydentem, a potem pan Hołownia wygrać wybory w stolicy, a wielkich szans na to nie ma.
Jak to? Przecież PO i obóz liberalny w stolicy wygrywają, Rafał Trzaskowski zapewnił sobie władzę w pierwszej turze. Hołownia ze wsparciem PO nie miałby szans?
Różnica jest jednak duża. Nawet jeśli prezydent stolicy jest nielubiany przez sympatyków PiS, to w elektoracie antypisu, liberalnym, jest uważany za autorytet. Jest doktorem. Zna języki obce, jest w elektoracie liberalnym szanowany. Jest też jedną z najważniejszych postaci polskiego samorządu. Jest w tym świecie niekwestionowanym autorytetem. Czy ktoś lubi Trzaskowskiego, czy nie, to jest on ważną postacią polityczną na polskiej scenie politycznej.
A Szymon Hołownia?
Trzaskowski to zupełnie inna liga niż Szymon Hołownia, który liczył po prostu na łut szczęścia. I w pewnym momencie ten łut szczęścia się pojawił. Było nim to, że w chwili wybuchu epidemii Platforma Obywatelska się pogubiła, pogubiła się też kandydatka PO wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska. Hołownia zaczął jej kosztem zyskiwać, rysował się okazale. Gdy pojawił się Rafał Trzaskowski, to pokazał Hołowni miejsce w szeregu. Co by nie mówić, prezydent Warszawy jest atutem politycznym. Hołownia jest politycznym kaprysem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.