Prof. Kik: Widać, że Andrzej Duda jest faworytem drugiej tury
Jak ocenia Pan wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich?
Prof. Kazimierz Kik: Odzwierciedla ona wyniki wcześniejszych sondaży. Choć olbrzymia frekwencja służyła raczej Rafałowi Trzaskowskiemu.
Właśnie, frekwencja była rekordowa, ponad 62 proc. Dlaczego była korzystna dla prezydenta Warszawy?
Bo większą mobilizację widzimy w większych ośrodkach miejskich, tradycyjnie głosujących na kandydatów opcji liberalnej, więc wysoka frekwencja była atutem dla Rafała Trzaskowskiego i Szymona Hołowni. W tym kontekście wynik wyborów jest sukcesem prezydenta Andrzeja Dudy.
No tak, ale teraz będzie druga tura. Wyborcy trzeciego w wyścigu Szymona Hołowni w drugiej turze zapewne zagłosują za Rafałem Trzaskowskim. Więc urzędujący prezydent ma się czego obawiać?
Niekoniecznie. Walka będzie oczywiście wyrównana do końca. Ale jest kilka atutów po stronie Andrzeja Dudy.
Jakich?
Po pierwsze – wspomniana frekwencja. W pierwszej turze była większa w miastach. To faworyzowało Trzaskowskiego. W drugiej ta mobilizacja może być po stronie liberalnej mniejsza. Z prostej przyczyny – różnica między Dudą i Trzaskowskim jest duża. Więc wyborcy PO mogą być zniechęceni i część z nich zostanie w domach. Z kolei fakt, że jest druga tura, że Andrzej Duda musi walczyć o reelekcję, może dodatkowo zmobilizować wyborców mniejszych miejscowości. Po drugie – Szymon Hołownia nie może tak po prostu wezwać do głosowania na Trzaskowskiego, jeśli chce marzyć o budowaniu swojego niezależnego ruchu politycznego. Po trzecie – wyborcy czwartego w wyścigu Krzysztofa Bosaka w zdecydowanej większości poprą Andrzeja Dudę. Jeśli połączymy te czynniki – czyli poparcie wyborców Bosaka, brak wskazania przez Hołownię, większą frekwencję w małych miejscowościach i mniejszą w miastach, będzie jasne, że faworytem jest Andrzej Duda.
Porażkę ponieśli Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Robert Biedroń. Dlaczego kandydat PSL i kandydat lewicy nie przekonali do siebie wyborców?
Jeśli chodzi o lewicę to wiemy, że Robert Biedroń ma program bardzo progresywny w sferze obyczajowej. I po prostu Rafał Trzaskowski okazał się dla lewicowych wyborców bardziej wiarygodny w tym zakresie. Z kolei na wsiach poparcie PSL dawno już spadło na rzecz PiS. Szansą Władysława Kosiniaka-Kamysza było poszukiwanie konserwatywnych wyborców w miastach. Budowanie takiej centrowej chadecji. Ale ten elektorat skutecznie zagospodarował Szymon Hołownia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.