Politolog: Kaczyński postępuje słusznie. Koalicjanci i tak będą musieli ustąpić
Wiele mówi się o rekonstrukcji, która niebawem ma dojść do skutku. Podobno najwięcej straci PiS. Rzeczywiście tak może się stać?
Artur Wróblewski: Rekonstrukcja rządu to dobry pomysł. Ministerstw było za dużo, a decyzyjność była rozproszona, co prowadziło do sytuacji, gdy pewne decyzje np. dotyczące ochrony środowiska były podejmowane np. w trzech różnych ministerstwach, a z drugiej strony prowadziło to do tzw. „silosowości”, czyli dublowano te same działania i planowano bez współpracy z innymi. Z punktu widzenia pewnej ergonomiki zarządzania to krok słuszny. Tym bardziej, że obecna rada ministrów jest najliczniejsza. W 1997 roku za premiera Cimoszewicza rząd liczył 14 resortów i 63 wiceministrów, AWS miało 20 ministerstw i 74 wiceministrów, a pierwszy rząd Tuska 18 ministerstw i 85 wiceministrów. Pierwszy rząd PiS w 2007 r. liczył 21 ministrów i 89 wiceministrów, zaś obecny Morawieckiego to 21 resortów i 112 osób, czyli widać tendencję PiS do rozbudowywania biurokracji. Ustawa o działach administracji rządowej ustala 35 działów i w ramach resortów można je dowolnie przesuwać, czyli np. rolnictwo może być połączone z resortem środowiska, finanse z funduszami europejskimi, a edukacja z nauką.
Partie koalicyjne PiS walczą o to, aby wynegocjować jak najlepsze położenie dla swoich członków. Będąc w mniejszości są w gorszym położeniu od PiS?
Obecna rekonstrukcja dotyczy tak naprawdę dwóch spraw, czyli podziału ministerstw miedzy koalicjantów oraz przyszłych list wyborczych do parlamentu. Małe partie koalicyjne, jak Porozumienie czy Solidarna Polska mają niewielkie poparcie ogólnopolskie na poziomie trochę ponad 1 proc., ale mogą zatruć skutecznie życie PiS, bo bez nich nie ma większości rządzącej. PiS chce ograniczyć liczbę resortów kontrolowanych przez koalicjantów pod pretekstem optymalizacji zarządzania redukując liczbę resortów do 12-15 ministerstw, a to budzi sprzeciw koalicyjnego planktonu. PiS ma tez dosyć koalicjantów po doświadczeniu z premierem Gowinem w kontekście daty wyborów majowych i po kłótni o zniesienie zasady 30-krotności ZUS, zaś minister Ziobro denerwuje rozpalaniem sporów światopoglądowych, które są dobre dla niego, ale wykorzystywane przez Brukselę. Stąd się wzięła koncepcja straszenia koalicją z PSL, co jednak jest mało prawdopodobne. Strategicznie prezes Kaczyński postępuje słusznie wiedząc, że mały i tak będzie musiał w końcu ustąpić, albo ryzykuje wypadnięcie z polityki.
Na ile pomysł dotyczący braku odpowiedzialności urzędników państwowych za działania ws. koronawirusa wpłynie negatywnie na odbiór partii rządzącej przez Polaków? Na mocy ustawy prawo ma działać wstecz.
Wydaje się, że nowelizacja ustawy anty-covidowej z 2 marca br., czyli wprowadzenie art. 10d nie będzie miało konsekwencji politycznych dla PiS, bo zmiany są usprawiedliwiane interesem społecznym, który stanowi znamię kontratypu przyjętego w tej konstrukcji prawnej i służy ochronie dobra prawnego. Ludzie nie rozumieją za bardzo niuansów, a argumentacja o prawie, które ma gwarantować bezkarność urzędnikom PIS-u nie trafi do zagorzałych wyborców tej formacji. Rząd pokazuje ten zapis jako środek do obrony ojczyzny przed pandemia i morowym powietrzem i dla wielu Polaków to mieści się w formule pragmatyzmu politycznego w czasach kryzysu, który znowu wykorzystuje „zła opozycja”.
Na ile temat hodowli zwierząt futerkowych podzieli Zjednoczoną Prawicę?
Piątka dla zwierząt, czyli ustawa obejmująca zakaz uboju rytualnego i zakaz hodowli zwierząt futerkowych to strzał w stopę, a może nawet w potylicę. Wydaje się, że ta słabość prezesa Kaczyńskiego do zwierząt może okazać się słabością polityczną, która będzie początkiem końca panowania PiS-u w sondażach. Zamykanie dochodowego sektora rolnictwa i zwalnianie ludzi w czasach pandemii i kryzysu, to objaw lekkomyślności i na dodatek uderzenie w twardy i pewny elektorat tej partii. Utrata ministra Ardanowskiego oraz poparcia Radia Maryja oraz jego futerkowych sponsorów jest gwarancją przegranych wyborów parlamentarnych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.