W stronę policji poleciały race, służby odpowiedziały użyciem gazu
W tym roku ze względu na sytuację epidemiczną, organizatorzy Marszu Niepodległości zdecydowali się na inną niż dotychczas formułę demonstracji. O godz. 14 uczestnicy mieli udać się na rondo Dmowskiego samochodami i motocyklami.
Jednak wiele osób postanowiło wbrew decyzji organizatorów uczestniczyć w Marszu pieszo. Jak relacjonuje dziennikarz RM FM "zebrał się co najmniej kilkutysięczny tłum ludzi z racami, flagami, często bez maseczek na twarzach".
Pierwsze interwencje policji
Policja już o godzinie 14 informowała o pierwszych interwencjach w związku z demonstracją.
W Alejach Jerozolimskich w centrum miasta na pasy ruchu przeznaczone dla pojazdów weszły osoby piesze. Policjanci kierują do nich komunikaty wzywające do zachowania zgodnego z prawem. Osoby są informowane, że zgromadzenie w takiej formule jest nielegalne – czytamy na Twitterze policji.
Służby informują także o pojawieniu się na demonstracji materiałów pirotechnicznych. Podejmowane są interwencje wobec osób, które w Alejach Jerozolimskich używały materiałów pirotechnicznych. Zabezpieczono kilkadziesiąt sztuk rac i świec dymnych. Legitymowane są osoby, które używały takich materiałów” – podaje warszawska policja.
Jak podaje Polsat News, po godz. 15 w stronę policjantów znajdujących się w pobliżu ronda de Gaulle'a poleciały race i świece dymne. Informacje na Twitterze potwierdziła warszawska policja.
"W rejonie Ronda de Gaulle'a grupy chuliganów zaatakowały policjantów chroniących bezpieczeństwa innych ludzi. Do działań wprowadzono pododdziały zwarte. W celu przywrócenia porządku prawnego wykorzystywane są środki przymusu bezpośredniego" – podano na Twitterze.
Marsz bez zgody miasta
Przypomnijmy, że kilka dni temu prezydent stolicy Rafał Trzaskowski poinformował w mediach społecznościowych o decyzji ws. organizacji Marszu Niepodległości 11 listopada w Warszawie.
"W związku z negatywną opinią Sanepidu, nie wyrażam zgody na organizację 11 listopada zgłoszonego Marszu Niepodległości" – napisał na Twitterze, załączając opinię inspekcji sanitarnej, o którą również wystąpił wojewoda, która wskazuje na trudną sytuację epidemiczną szczególnie w Warszawie i całym Mazowszu. Decyzję polityka poparł sąd.