Fogiel: To prosta droga do rozpadu UE, a tego nikt nie chce
Damian Cygan: Komisja Europejska podtrzymuje, że mechanizm praworządności odpowiada porozumieniu, jakie zawarto w lipcu na szczycie UE. Premierzy Mateusz Morawiecki i Viktor Orban uważają inaczej. Skąd ta rozbieżność stanowisk?
Radosław Fogiel: Lipcowe ustalenia dotyczyły ochrony budżetu UE przed korupcją i potencjalnymi defraudacjami środków unijnych. I za tym opowiadają się niezmiennie premierzy Morawiecki i Orban. Natomiast druga koncepcja pojawiła się w momencie, w którym do gry włączył się Parlament Europejski – organ dużo bardziej upolityczniony i zideologizowany niż Komisja Europejska. Procedurę uzgadniania unijnego budżetu PE postanowił wykorzystać do kontynuowania swojej walki z rządami państw, w których władzę sprawują przedstawiciele partii konserwatywnych, a z nimi większości europarlamentu nie po drodze.
Co się stanie, jeśli nie dojdzie do porozumienia między Komisją Europejską a Polską i Węgrami?
Wtedy zapowiedź weta zostanie zrealizowana. Warto jednak pamiętać, że wśród tych graczy jest jeszcze kraj sprawujący obecnie prezydencję w Radzie UE, czyli Niemcy. Po wyrażeniu przez Polskę i Węgry sprzeciwu wobec powiązania budżetu z praworządnością, Niemcy zapowiedziały powrót do stołu negocjacyjnego, żeby znaleźć rozwiązanie. W piątek premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z kanclerz Angelą Merkel. Jesteśmy otwarci na rozmowy, ale równocześnie jasno pokazujemy, gdzie jest granica. Tak właśnie została stworzona Unia Europejska, która ma działać w oparciu o współpracę, a nie zmuszanie państw członkowskich do czegokolwiek. Jeżeli jakiś kraj, w tym wypadku Polska, sygnalizuje, że granica została przekroczona i zapowiada sprzeciw, to nie jest brak kindersztuby, jak chcieliby to widzieć niektórzy w Polsce, lecz sygnał, że należy wrócić do negocjacji i znaleźć rozwiązanie, które będzie satysfakcjonować wszystkich. Tylko w ten sposób UE może istnieć. Inaczej dzisiaj Polska, a jutro, dajmy na to, Hiszpania zostanie przymuszona do czegoś, na co się nie zgadza. To byłaby prosta droga do rozpadu UE, a tego nikt nie chce.
Niemiecki polityk Manfred Weber stwierdził, że jeśli ktoś szanuje praworządność, to nie musi się obawiać mechanizmu warunkowości. Jak pan to skomentuje?
To jest argument często używany również przez polską opozycję, która w zasadzie mówi tutaj jednym głosem z panem Weberem. Problem polega na tym, że to, co w polskim tłumaczeniu określamy słowem "praworządność", nie jest nigdzie w europejskich traktatach zdefiniowane w sposób prawnie wiążący. Pojęcie to nie dość że jest nacechowane polityczne, to jeszcze poszerza swój zakres znaczeniowy w zastraszającym tempie. W czwartek Parlament Europejski, przyjmując rezolucję w sprawie aborcji w Polsce, stanął na stanowisku, że sposób, w jaki nasz kraj określa swoje prawo wewnętrzne – w kwestii będącej wyłączną domeną państw członkowskich – również ma związek z praworządnością. To pokazuje, z jak nieostrym i groźnym pojęciem mamy do czynienia. Za chwilę może się okazać, że do praworządności zostanie włączona kwestia budowy dróg. Łączenie północy z południem będzie według pana Webera niepraworządne, a wschodu z zachodem – równolegle do Nord Stream – jak najbardziej.
Rafał Trzaskowski zapowiedział, że rozważy wstrzymanie wsparcia finansowego dla policji, jeśli funkcjonariusze będą łamać zasady stosowania tzw. środków przymusu bezpośredniego wobec protestujących. Można to odczytywać jako groźbę?
Przede wszystkim wygląda na to, że prezydent Trzaskowski chyba nie do końca rozumie, jaką rolę pełni, albo jakie są zadania prezydenta miasta. Nie wiem, czy to efekt spowodowanego pandemią przebywania w domu i spędzania czasu z Netflixem, bo brzmi to jak nadmiar amerykańskich seriali. Tymczasem polski system polityczny wygląda nieco inaczej. Owszem, jest przyjęta praktyka, że samorządy "dorzucają się" do budżetu lokalnej policji, ale jeśli Trzaskowski zamierza zrezygnować z takiego wsparcia, to obniża poziom bezpieczeństwa warszawiaków. I to będzie jedyny efekt tego prężenia muskułów.
Kiedy zostanie opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji?
Trudno mi podać termin, ponieważ w tym momencie czekamy na pisemne uzasadnienie tego orzeczenia. To jest kwestia na tyle ważna i jednocześnie delikatna społecznie, że ewentualne dalsze działania związane z wyrokiem i jego konsekwencjami muszą być podejmowane z najwyższą precyzją, tak żeby nie narazić się na zarzut łamania konstytucji. Zatem pisemne uzasadnienie jest niezwykle ważne.
Czy posłowie Kukiz'15 w związku z rozstaniem z PSL mogą liczyć na przyjęcie do PiS?
Pytanie, czy oni sami by tego chcieli. Jeśli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość, to nasze drzwi są otwarte dla wszystkich, którzy spełniają warunki członkostwa w partii i zgadzają się z naszym programem. Jesteśmy też gotowi współpracować z każdym, kto chce ten program wspierać. Natomiast trzeba przyznać, że główny powód, dla którego posłowie Kukiz'15 zostali usunięci z PSL, czyli głosowanie za uchwałą wspierającą rząd w negocjacjach wokół budżetu UE, pokazuje polityczny rozsądek i po prostu rozumienie interesu państwowego przez członków Kukiz'15. Najwyraźniej tego samego zabrakło tym razem w PSL.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.