"Przepraszam". Poseł i wiceminister z PiS na meczu siatkówki
Kamil Składkowski z Polskiej Ligi Siatkówki wskazuje, że na meczu może przebywać tylko wąska grupa osób. – Gracze, oczywiście, sędziowie, osoby obsługujące challange, trenerzy i członkowie sztabu czy osoby rozwieszające reklamy – mówi Składkowski portalowi o2.pl. Dlaczego więc na trybunach znaleźli się politycy?
– Byłem we wtorek w Jastrzębiu, przyjechałem zobaczyć inwestycję w Radlinie. Dostałem tez zaproszenie od prezesa Hereźniaka, aby przekazać podczas meczu z Vervą dobrą informacje dla klubu o uruchomionym tego dnia sponsoringu ze strony spółki [Włodzimierz Hereźniak jest prezesem Jastrzębskiej Spółki Węglowej, sponsora drużyny - red.]. Przyszedłem, siedziałem z prezesami na trybunach, nie ukrywałem tego, były kamery, porozmawiałem z prezesem klubu i pojechałem – tłumaczy wiceminister Artur Soboń.
Polityk dodaje, że jako członek kierownictwa ministerstwa, wykonujący nadzór właścicielski w imieniu państwa wobec JSW chciał przekazać informacje, że tego dnia rada nadzorcza podjęła decyzję o kontynuacji umowy sponsoringu. – Zakładałem, że jako osoba zaproszona przez klub mogę tam być, że jest to prawnie uregulowane. Jeśli jest inaczej to chylę głowę i przepraszam – stwierdza Soboń.
Wiceminister zamieścił krótki komentarz do sprawy. "Jednoznacznie. Przepraszam" – napisał na Twitterze.
Z kolei poseł PiS Adam Gawęda, były wiceminister energii mówi: – Mój udział na zaproszenie Prezesa JSW był częścią roboczej wizyty wiceministra Artura Sobonia w Jastrzębiu i Radlinie. Spotkanie w Jastrzębskiej Spółce Węglowej odbyło się w szczególnym dniu - kiedy rada nadzorcza zdecydowała o utrzymaniu wsparcia finansowego dla Jastrzębskiego Węgla. Nie byłem tam jako kibic, tylko jako były wiceminister. Omawialiśmy ważne sprawy związane z kontynuacją współpracy i wsparcia finansowego dla jastrzębskiej drużyny.
Burza wokół Jadwigi Emilewicz
Stacja TVN24 ujawniła w środę, że synowie Jagwigi Emilewicz zostali przyłapani w miejscowości Suche niedaleko Poronina jak jeździli na nartach wraz z profesjonalnymi narciarzami, mimo że nie posiadają ważnej licencji sportowej. Nazwiska synów b. minister miały pojawić się w elektronicznym PZN dopiero dwa dni po omawianej sytuacji. Z ustaleń stacji wynika, że to sama polityk wraz z mężem zawiozła synów na stok.
W związku z publikacją, Jadwiga Emilewicz wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że jej synowie od 6 roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach. "Najstarszy syn od 2011 był członkiem krakowskiego Klubu Narciarskiego Slalom, później klubu Yeti. W klubie tym od 2014 jeździł także drugi syn" – napisała.
Polski Związek Narciarski potwierdził, że synowie byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz uczestniczyli w zgrupowaniu bez licencji.