Sprawę opisuje telewizja TVN24. Synów b. wicepremier przyłapano w miejscowości Suche niedaleko Poronina. Synowie Emilewicz, jak opisuje telewizja, mieli jeździć wraz z profesjonalnymi narciarzami, mimo że nie posiadają ważnej licencji sportowej.Nazwiska synów b. minister pojawiły elektronicznym PZN pojawiły się dopiero dwa dni po omawianej sytuacji.
Z artykułu wynika, że to sama Emilewicz wraz z mężem zawiozła synów na stok.
Jest oświadczenie
"Synowie od 6 roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach. Najstarszy syn od 2011 był członkiem krakowskiego Klubu Narciarskiego Slalom, później klubu Yeti. W klubie tym od 2014 jeździł także drugi syn" – napisała.
Jak przekazała, jej synowie brali udział w zawodach organizowanych przez Małopolski Okręgowy Związek Narciarski. "Po przeprowadzce do Warszawy wszyscy synowie stali się członkami WTS Deski, gdzie kontynuują trenowanie narciarstwa alpejskiego. Najstarszy syn od 2017 r. posiada licencję nr 01115. Od 2019 ma stopień demonstratora szkolnego PZN. Starsi synowie brali udział w zawodach Młodzieżowego Pucharu Polski oraz Narciarskiego Pucharu Mazowsza" – zapewniła.
"Wszyscy ponosimy koszty działań mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Uważam, że decyzje rządu są słuszne i w pełni się im podporządkowuję. Żadnym swoim działaniem nie lekceważę apeli rządu, ani tym bardziej rządowych rozporządzeń. Jeszcze raz podkreślam, że moi synowie trenują narciarstwo alpejskie i przebywali na szkoleniu przygotowującym do zawodów. Jako rodzic i ich opiekun byłam tam z nimi, ale w żaden sposób nie naruszyłam rządowych wytycznych" – dodaje Emilewicz.
Czytaj też:
Lockdown aż do kwietnia? Wiceminister dementujeCzytaj też:
Poseł PiS tłumaczy się z urlopu na Kubie: Ratuję firmy branży turystycznejCzytaj też:
Rzecznik rządu: Najbardziej możliwy wariant to przedłużenie obostrzeń