Afera z wicepremier Emilewicz. Wójcik: Powinno paść słowo "przepraszam”
– Czy Jadwiga Emilewicz powinna ponieść konsekwencje? Polityczne przynajmniej? Za to co zrobiła – pytała polityka dziennikarka Radia ZET.
– Powinno przede wszystkim paść słowo "przepraszam". Bo dzisiaj już nieco więcej wiemy na temat tej sytuacji (…) wiadomo już, że licencji (dla synów Emilewicz – red.) nie było. Może to była kwestia jakiegoś zaniedbania, ale słowo „przepraszam” powinno paść – komentował Wójcik.
– Jeśli wszyscy mamy ponosić konsekwencje obostrzeń, to także politycy, którzy nie są ważniejsi ani mniej ważni. Są tacy sami jak reszta społeczeństwa – tłumaczył minister.
Polityk stwierdził jednocześnie, że kwestia wykluczenia Emilewicz z klubu należy do władz PiS.
Problemy byłej wicepremier Emilewicz
Nazwiska synów byłej minister miały pojawić się w elektronicznym wykazie PZN dopiero dwa dni po omawianej sytuacji. Z ustaleń TVN24 wynika, że to sama polityk wraz z mężem zawiozła synów na stok.
W związku z publikacją Jadwiga Emilewicz wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że jej synowie od 6 roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach. "Najstarszy syn od 2011 był członkiem krakowskiego Klubu Narciarskiego Slalom, później klubu Yeti. W klubie tym od 2014 jeździł także drugi syn" – napisała.
W czwartek szef komisji licencyjnej PZN potwierdził TVN24, że wnioski o wydanie licencji dla trzech synów byłej wicepremier trafiły do Polskiego Związku Narciarskiego 7 stycznia. Zgrupowanie zakończyło się dzień wcześniej.